Samira to orientalna restauracja i sklep na tyłach Biblioteki Narodowej. Razem z Ponurą Małżonką jesteśmy miłośnikami kultury arabskiej, dlatego często tam bywamy na obiadach i zakupach.
Ja obserwuję rozwój tego miejsca jeszcze od czasów studenckich, kiedy wpadaliśmy tam wieczorami na szybkie i tanie jedzenie. Wtedy był tam tylko sklepik i snack bar. Dzisiaj to mini-market i restauracja z ogródkiem letnim. Z dawnych, klimatycznych czasów, pozostało składanie zamówień u szefa kuchni.
Jeśli ktoś chciałby spróbować prawdziwej kuchni bliskiego wschodu to zdecydowanie warto iść do Samiry, a nie do sfinksów i innych hammurabich.
Ja szczególnie polecam kaftę libańską, humus, baklawę i herbatę mazaher. Po obiedzie obowiązkowa wizyta w sklepie i zakup libańskiej chałwy z pistacjami, świeżych oliwek i tunezyjskich daktyli.
Według mnie obowiązkowy punkt na kulinarnej mapie Warszawy.
Kesz schowany niebezpośrednio na terenie Samiry. Przed bramą trzeba skręcić w prawo i iść kawałek. Kordy powinny doprowadzić dokładnie do miejsca. Wtedy spojrzenie w lewo i już wiadomo gdzie jest kesz.
Skrzynka to małe pudełko. W środku tylko log i ołówek. Nagrodą są kulinarne doznania.
!!! Pudełko jest bardzo małe. Uprasza się o nie wkładanie tam fantów. Miejmy na uwadze, że ktoś po nas będzie musiał wydobyć logbook !!!