Któż nie zna Pana Samochodzika, postaci stworzonej przez Zbigniewa Nienackiego?
Powstało 12 powieści z tzw. cyklu kanonicznego oraz 3 tzw. prequele (części powstałe wcześniej, nawiązujące klimatem do kanonu). Z ekranizacji powszechnie znany jest udany serial Huberta Drapelli ze Stanisławem Mikulskim w roli tytułowej z 1971 r. Wyróżnić można także ekranizację Wyspy Złoczyńców z 1965 r. w reżyserii Stanisława Jędryki, w której wystąpił Jan Machulski.
Cykl o Panu Samochodziku był/jest kontynuowany z mniejszym lub większym powodzeniem przez wielu naśladowców.
Powstała skrzynka znajduje się nieopodal domu, w którym w latach 1967-1994 mieszkał Zbigniew Nienacki.
Skrzynka nawiązuje także do powieści "Nowe Przygody Pana Samochodzika", gdyż pisarz jeden z wątków poprowadził tuż obok własnego domu.
Na forum dział dotyczący tej powieści znajduje się TUTAJ
Cytat:
Minęliśmy małą wyspę, zostawiając ją po prawej ręce. Nad jeziorem zaczęła unosić się z lekka mgła, która pogłębiła mrok, przyspieszając zapadnięcie nocy. W oknach chałup w Jerzwałdzie tu i ówdzie paliło się światło. Wkrótce tylko te małe iskierki świateł pozwalały nam orientować się, jak daleko jesteśmy od brzegu. Dookoła wszystko powoli zaczynało tonąć w białym tumanie, który nie miał granic, jakbyśmy
płynęli przez ogromne, sine morze. Zapaliłem światła samochodu. Mgła stawała się coraz gęstsza i nawet one nie potrafiły jej przebić dalej niż na kilka metrów. Musiałem więc zwolnić szybkość, tym bardziej że o mało nie wpadłem na wielki pal. Wyminąłem go w ostatniej chwili; kajak Tella tylko otarł się o niego. Lecz do kanału było już bardzo blisko. Znaleźliśmy się w zatoczce i zobaczyliśmy światło żarówki palącej się na podwórzu jakiejś samotnej zagrody na wysokiej skarpie. Płynąłem nieomal po omacku i o mało nie uderzyłem wehikułem w drewniany pomost.
Przybiliśmy do niego, zacumowaliśmy obok czyjejś łodzi motorowej. Potem pobiegliśmy po deskach pomostu, który ciągnął się przez bagna i jakieś rozlewisko aż do suchej łąki. Przed nami przesunęły się światła samochodu jadącego szosą na wysokiej skarpie. To była szosa z Jerzwałdu do Susza.
Mgła rozpościerała się tylko nad jeziorem. Na wysokości skarpy siny tuman urywał się jak nożem ucięty. Przy asfaltowej szosie było widniej, na drodze pełzały jeszcze resztki amarantowych promieni słońca, które zniknęło za lasem. Natomiast pole, łąki, pomost i jezioro — wszystko zapadło w mroku. Wchodząc na szosę mieliśmy wrażenie, jakbyśmy wychynęli z szarej piany. Nasze buty zadudniły po betonowym moście. Zobaczyliśmy, że szosa zakręca i ginie w czarnej ścianie lasu.
Skrzynka łatwa, choć można się poślizgnąć.
Kordy wyznaczone z mapy!
Trzeba zabrać własny długopis.
Dla pierwszych 3 osób nalepki z logo forum!