Okolice Łomży były w czasie wojny miejscem masowych egzekucji. W latach 1941-1944 w okalających miasto lasach hitlerowcy dokonali kilkadziesiąt egzekucji na Żydach z łomżyńskiego getta oraz stawiających opór Polakach.
Las pod Giełczynem był największym i najdłużej wykorzystywanym przez hitlerowców miejscem kaźni. Ofiary chowano w różnych miejscach: w specjalnie wykopanych dołach, zagłębieniach terenu, rowach, a nawet studniach. W 3 głównych miejscach egzekucji w Giełczyńskim lesie postawiono pomniki i pamiątkowy głaz ufundowany w 1973 roku przez Żydów – łomżyniaków z Izraela. Według dostępnej i zachowanej, szczątkowej dokumentacji, w Giełczynie poniosło śmierć około 12 tys. ludzi - siedem tysięcy Żydów i pięć tysięcy Polaków.
Tyle martyrologii.
Ten kesz jest jednym z trzech założonych razem z Indarem w lesie Giełczyńskim - poszukiwania najlepiej zacząć od właśnie tego. Dotarcie do kesza może być trudne, ciężko szukać jakiejkolwiek informacji przy głównej drodze. Jedynie we wsi, w samym Giełczynie, można przypadkiem natknąć się na zardzewiałą tablicę, której znajomy kształt sugeruje, że jest to tablica kierująca do miejsca pamięci. Do kesza najlepiej jechać od strony skrzyżowania Łomża - Mężenin, Łomża - Zambrów. Niedaleko wspomnianego skrzyżowania znajduje się ujęcie wody (duże budynki MPWiK) i polna droga odbijająca w lewo. Jedziemy nią prosto do Giełczyna (koordynaty miejsca, gdzie zaczyna się ta droga - obok ujęcia: N 53 7,653 / E 022 6,902).W Giełczynie uważamy i szukamy ulicy Grzybowej (mam nadzieję, że dobrze zapamiętałam nazwę ulicy), skręcamy w nią w lewo (przy skręcie widoczna będzie owa zardzewiała tablica). Następnie w prawo, aż pod sam las - a pod lasem w lewo i dość długo skrajem do metalowego krzyża przy drodze. Wejdźcie ścieżką wgłąb lasu. To tam.
Kesz to duże pudełko śniadaniowe wypełnione po brzegi różnościami :).