Radar zbiera i przesyła co 15 minut do Katowic informacje o rozkładzie wody w atmosferze, prędkości oraz kierunku wiatru i przemieszczania się chmur.– To dane te wymagają przetworzenia, by były przydatne. Na ich podstawie synoptycy prognozują pogodę, zwłaszcza w zakresie opadów. Radar na Ramży jest jednym z trzech w Polsce radarów meteo.
Jest to miejsce, w którym chcieliśmy umiejscowić kesza nie tylko ze względu na stację meteo, ale wiemy z pewnego źródła, że nasza skrzynka to nie jedyny skarb ukryty w tych okolicach… Abyście dowiedzieli się więcej, zapoznajcie się z legendą o rozbójniku Ramżuli:
„Śląski Janosik Ramża, zwany też Ramżulą, był majętnym szlachcicem, który popadł w konflikt z możniejszym od siebie. Musiał uciekać i ukrywać się. Wybrał na swą kryjówkę niedostępną, zarosłą chaszczami jaskinię na wzgórzu należącym do jego dóbr. Zabrał ze sobą ukochanego psa i kota oraz skrzynie pełne talarów. Mimo że było tego wiele i wystarczyłoby mu na życie – zaczął zbójować. Łupił panów, którzy go skrzywdzili, i wspomagał biedotę. Poszukiwali go żandarmi ponaglani przez bogatych podróżnych, którzy około Ramżuli tracili swój dobytek. Jednak trudno było złapać sprytnego zbójnika. Jego koń był podkuty na odwrót – ślady jego podków wskazywały odwrotny od rzeczywistego kierunek jazdy, więc mylił wszelkie pogonie. Mówiono nawet, że i stopy Ramżuli były wykręcone na odwrót. Jednak samotność w jaskini doskwierała rycerzowi, wypuszczał się więc dla niepoznaki w prostym odzieniu, bez konia, zagadywać przechodzących. Pytał, czy nie boją się zbójnika, który tu ponoć grasuje. Zależnie od odpowiedzi wynagradzał lub karał rozmówcę bądź płatał mu złośliwego figla. Kiedyś podsłuchał rozmowę dwóch bab, które wymyślały na niego, że gizd taki, napada, okrada, Boga się nie boi. Ramża wyszedł z ukrycia i zapytał grzecznie, dokąd to „babeczki” idą. – A dyć na torg do Łorzyszo – brzmiała uprzejma odpowiedź. – O, na torg, to kupcie mi po drodze paczka cweków – poprosił. – Jo tu byda czekoł, a jak pódziecie nazod, to mi docie. Gdy baby, wracając, wręczyły mu sprawunek, Ramża rozsypał pinezki na kamieniu, zadarł babom spódnice i gołymi tyłkami je na nich usadził. Tak ukarał ich wymyślania. Za to, gdy inna kobieta w „rozmowie kwalifikacyjnej” wyrażała się o nim pochlebnie, dostała złotego talara. Także kobieta była przyczyną jego zguby. Nie kochanka, ale gospodyni, która mu gotowała i usługiwała. Chytra służąca, powodowana chciwością, zmówiła się z jednym chłopem. W letnie niedzielne popołudnie, gdy zbójnik drzemał w słońcu przed jaskinią, chłop uderzył go potężna lagą. Ramża jednak w chwili śmierci zdążył przywołać wierne zwierzęta. Gdy zawołał: „Kotku, piesku, ratujcie!”, jego skarby zapadły się pod ziemię. Do dziś nikt ich nie znalazł, choć byli chętni. Jednak często śmiałkom, zapuszczającym się w tę okolicę, pokazuje się widmo czarnego kota lub psa z kluczem w pysku. Duchy zwierząt Ramży strzegą jaskini. Objawiły się nawet procesji z księdzem, który przyszedł poświęcić zaklęte miejsce. Czarny pies, który im się ukazał, wyglądał tak niesamowicie, że wszyscy, nie wyłączając księdza, uciekli.”
Legendę znaleźliśmy i cytujemy z Tygodnika Regionalnego „Nowiny” , tekst Ewa Siwczak
Pod stację meteo prowadzą szlaki rowerowe. Samochodem można dojechać tylko do pewnego momentu, później czeka was przyjemna przechadzka betonową drogą wśród drzew.
A jeśli chodzi o kesz – został ukryty w okolicach ogrodzenia, ale oczywiście poza nim!