W tym keszu kontekstu chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Królowy Most w uniwersum filmowym "U Pana Boga za..." jest co prawda konglomeratem plenerów z całej Białostocczyzny, ale w odróżnieniu od wielu zmyślonych w filmach miejscowości ta istnieje naprawdę. Nie trzeba wkładać wiele wysiłku w odnalezienie kultowego wręcz już miejsca, jako że mieści się ono przy drodze krajowej nr 65. Rzeczone miejsce znane jest głównie ze scen z udziałem policji, a dokładniej ich usilnych prób pilnowania porządku na głównej drodze przechodzącej przez miejscowość. Miejsce to pojawiło się już w pierwszej części serii - w filmie "U Pana Boga za piecem" z roku 1998. Wyglądało ono zgoła inaczej niż obecnie - szosa była wyłożona kostką granitową, a całość prezentowała się bardziej przyziemnie, jak na ziemię białostocką przystało. Z czasem droga doczekała się generalnego remontu z uwagi na jej znaczenie międzynarodowe. Jednak obecnie, z uwagi na zamknięte przejście graniczne w Bobrownikach, bywa tu prawie tak pusto jak w filmach.
Kesz otoczony jest zielenią żywą i martwą, szukaj od strony lasu.