Poszukiwania skarbu w tutejszych sztolniach rozpoczęły się jeszcze w ubiegłym wieku. W 1995 roku poszukiwacz Władysław Podsibirski stwierdził, że posiada tajną mapę i notatki. Miało z nich wynikać, że pod koniec wojny Niemcy ukryli we wnętrzu góry olbrzymi skarb. Szacunkowa wartość złota i kosztowności miała wynosić na ówczesne czasy około 40 miliardów dolarów. Rzekomy znalazca podpisał z ówczesnym rządem umowę, która miała mu zagwarantować 10% znaleźnego. Podczas badań miano odnaleźć sztolnię o szerokości 15 metrów z prowadzącymi do niej torami kolejowymi. Tak dużą, że zmieściłby się tam spokojnie pociąg ze skarbami. I tu rozpoczęły się problemy. Podsibirski oskarżył UOP o kradzież dokumentacji i zawłaszczenie znaleziska. Potem zmienił się rząd i sprawa przycichła. Późniejsze badania miały wykazać, że wokół góry Sobiesz znajdują się hałdy pokopalniane. Zawierają one tysiące ton urobku wydobytego z jej wnętrza. To sugeruje, że wewnątrz góry znajdują się bardzo duże, nieodkryte dotąd podziemia. Ma się tam znajdować tajna fabryka zbrojeniowa. Co ciekawe, szum, jaki wywołał pan Podsibirski przyciągną w rejon góry rzesze eksploratorów. Teren był w dziki sposób przekopywany. Wiercono też liczne otwory poszukiwawcze. Jednak przynajmniej według oficjalnych wersji, nic nie udało się znaleźć.
Sztolnię Podsibirskiego, dość trudno odnaleźć. Do sztolni prowadzi długi na kilkanaście metrów wykop. Ma on strome ściany, więc trzeba uważać. Sama sztolnia po sklepienie zalana jest wodą. Nie da się więc do niej wejść. Latem, kiedy roślinność obudzi się do życia, trudno będzie również podejść pod jej otwór wejściowy. Dookoła bowiem porosły bujne krzaki. Widać, że trwały tu prace poszukiwawcze zakrojone na szeroką skalę. Czy przyniosły one pozytywny skutek? Tego nie wiadomo. Wiadomo tyle, że zostały dość nagle zakończone. Ponoć pan Podsibirski wystraszył się rzekomego zaminowania podziemi. Być może więc ukryty skarb nadal tam jest i czeka na odkrywcę.
Źródło: weekendowyturysta.eu
Uwaga teren sztolni bardzo niebezpieczny!!!
Sama sztolnia jest zalana i nie da się do niej wejść. Polecam jednak podejść do niej od dołu po jest po prostu pięknie. Nie polecam natomiast podejścia od żadnej innej strony, gdyż istnieje duże niebezpieczeństwo osunięcia się gruntu i wpadnięcia do środka, co grozi kalectwem lub śmiercią.
Kesz właśnie ze względów bezpieczeństwa ulokowany jest w bezpiecznej odległości od ścian wyrobiska, po jego prawej stronie patrząc od dołu.