Czy słynny brukselski Manneken pis (nie chodzi o manekina z PiS-u) to kopia siusiającego chłopca z bytomskiej fontanny? Jeśli tak, to jakie wrogie frakcje za tym stoją?
I skąd on się tu wziął, na nadodrzańskim ryneczku? Oto dwie teorie.
Teoria 1. Ponoć na początku ubiegłego wieku w Odrze podczas ciężkiej pracy utonął chłopiec, syn bytomskiego rybaka. Zrozpaczeni rodzice postanowili upamiętnić to tragiczne wydarzenie i na fontannie w rynku postawili figurkę z brązu.
Teoria 2. Siusiający chłopiec nie ma nic wspólnego z legendami. Figurę wykonaną z brązu odsłonięto 21.08.1910 r. ku czci Roberta Kocha – niemieckiego noblisty, wynalazcy szczepionki przeciwko gruźlicy. Jemu też poświęcono nazwę ulicy. Prawdopodobnie jednym z fundatorów figurki był sam Koch lub firma, której był udziałowcem – z tyłu fontanny jeszcze po II wojnie światowej był umieszczony napis „Koch, 1910”. Metalowa tabliczka zaginęła, pewnie dlatego, że była metalowa.
Tak to wyglądało za Niemca
Na pewno bytomska fontanna, powstała na przełomie XVII i XVIII w., służyła do pojenia koni. W rynku skupiało się życie miasta. Tu przejeżdżały dyliżanse pocztowe, odbywały się miejskie targi, najważniejsze wydarzenia.
Keszyk? Prościzna. Na początek kapka matematyki. Należy zameldować się na współrzędnych startowych (bez obaw, siusianie od dawna nie działa), a następnie ustalić liczbę lwów strzegących siusiacza (L). Podstawiamy ją do wzoru:
N 51 43.{L+1}{0}{L+1}
E 15 49.{L-2}{2}{L+1}
Teraz idziemy na nowo wyliczone współrzędne, rozglądamy się, po czym obieramy "azymut" 37 stopni i raźno ruszamy w stronę fajnego widoczka, majaczącego w prześwicie. Jest wielka szansa, że po drodze doznamy oświecenia i wtedy rach ciach, sięgamy po keszyka i mamy. Nie ma potrzeby zmieniać podłoża na bardziej miękkie. Odkładamy tak, by był stabilny, przylegał wiadomo do czego i żeby nie było widać ani pojemniczka, ani strumyczka (ani siusiacza!). Powodzenia, dobrej zabawy.