Milicjanci jechali z sowieckim komendantem wojennym na gminę Wola Wereszczyńska, st. lejtnantem Iwanem Demianienko, aby dokonać aresztowań miejscowych członków podziemia. Pod silnym ogniem broni maszynowej zginęło czterech funkcjonariuszy z posterunku w Wytycznie (komendant Stefan Bielecki, Bolesław Łoś, Jan Niewiadomski, Wasyl Prażmowski) i dowodzący nimi Sowiet. Jednemu z milicjantów, Mieczysławowi Wołosowi, udało się zbiec. Zygmunt Pękała „Śmiały”, jeden z żołnierzy AK biorących udział w tej akcji, wspominał: "Pili, jeździli i wysyłali na Sybir. Dlatego ich zabiliśmy. Po mnie w domu byli już dwa razy. […] Przy radzieckim komendancie znaleźliśmy listę osób do aresztowania. Przekazaliśmy ją później dla komendanta obwodu „Marsa” [por. Antoni Marian Parzebucki]". Partyzanci, którzy kwaterowali w gospodarstwie Jana Grabowskiego, zostali zaskoczeni przyjazdem grupy operacyjnej, jednak niezauważeni wycofali się z zabudowań i około 300 m dalej, przy kuźni Piotra Zabłockiego, urządzili zasadzkę. Danuta Szymańska opowiadała: "Przyjechało kilku[milicjantów], zażądali wódki i sobie popili. A u nas w stodole byli partyzanci. Wycofali się na Babsk i zrobili na nich zasadzkę koło Zabłockich. „Śmiały” dodawał: Wybraliśmy to miejsce, bo nie wiedzieliśmy, gdzie skręcą czy na Urszulin, czy na Wolę Wereszczyńską. Naoczny świadek Józef Kujawski wspominał, że w pewnym momencie w kierunku żołnierzy zbliżały się pędzące galopem 2 furmanki. Jechali na nich funkcjonariusze MO w Wytycznie. Partyzanci otworzyli ogień zabijając prawie wszystkich".
Skrzyneczka - pojemnik laboratoryjny z magnesem, przed obiektem.
Powodzenia.