Gazeta Świąteczna A.D.1885 nr. 256
Listy do Gazety Świątecznej. Z parafji Brodni pod Wartą w gub. Kaliskiej.
My, parafjanie Brodniańscy, upraszamy pana pisarza Gazety Świątecznéj, żeby dał do wydrukowania nasze słowa wdzięczności dla czcigodnego księdza Wojciecha Rusina.
Był on przez lat 5 proboszczem naszym i stał się prawdziwym dobroczyńcą parafji naszéj. Prawdziwy to kapłan Chrystusowy. Nauczał on nas i dziatki nasze, jak chwalić Boga i kochać bliźnich, a nauka ta nie poszła marnie. Dzieci nasze poznały dobrze zasady wiary, nauczyły się według nich postępować i wiedzą także, co trzeba czynić, jak żyć, żeby krajowi być pożytecznemi. My starzy nie mogliśmy pojąć tego, co nasze dziatki umieją, i od nich się pouczamy. Trudno człowiekowi spamiętać w kościele, co nam wykładał ksiądz proboszcz, więc dziatki nasze nam opowiadają i powtarzają, czego ich zacny ksiądz nauczył, a my staramy się z tego korzystać. Wiedzieć o tym proboszczu i wspominać go będą wnuki nasze, bo on nietylko nauczył nas Boga chwalić, ale i byt nasz polepszył dużo. Dawniéj, bywało, jak gdzie było wesele, tośmy tracili dużo pieniędzy i czasu; pogrzeby także wyciągały nam wiele grosza na poczęstunek, bo najmniej wyszło każdemu po 6-7 rubli. Dopiero ksiądz Rusin przekonał nas, że to zwyczaj niedobry, i że te grosze, które marnowaliśmy niepotrzebnie, lepiej oddawać biednym wdowom i sierotom. I jużci prawda, że lepiéj poratować biednych, niżli napróżno grosz tracić. Wiele, bardzo wiele ksiądz Rusin pozostawił nam dobrych rad i nauk. Niéma nikogo w parafji naszéj, ktoby dawniéj nauki takie słyszał, a przynajmniéj nikt tego nie pamięta. Niedosyć, że nauczał nas w kościele, ale po domach także. Każdego tygodnia chodził po wsiach, odwiedzał chorych, złych upominał, dobrym dawał rady. Swojemi dobremi radami, pięknym przykładem i całém obejściem się umiał złych na dobrych przerabiać. Wykorzenił dużo brzydkich nałogów w parafji, odwiódł ludzi od pijaństwa i młodzież od rozpusty. Jasny tego dowód każdy zobaczyć może, bo karczmy w naszéj parafji poupadały. Powstrzymywał także od złego tych, co na cudzą własność są łakomi, albo co jéj nie szanują. Jedném słowem-wchodził on w nasze położenie i pracował dla naszego dobra, jako prawdziwy pasterz i ojciec najlepszy. Każdy z nas mógł co tydzień dostać książkę do czytania, a oświata tak się między nami szerzyła, że w każdej wsi było po trzy egzemplarze „Gazety Świątecznej", a w całéj parafji mieliśmy jéj egzemplarzy 30. Dziś sprowadzamy Gazetę za przewodnictwem pana Wołczyńskiego. Na Nowy Rok może pokażem ukochanemu księdzu Rusinowi i światu, że choć ten pasterz jest daleko od nas, aleśmy mu wdzięczni naprawdę i dobre. Jego rady pamiętamy, a na dowód tego złożymy się z własnéj woli i zaczniemy sprowadzać tyleż samo gazet, cośmy wpierw sprowadzali. Kościół w parafji naszéj jest drewniany, ale o ile można, ksiądz Rusin go podreparował, przystawił nową zakrystję i zaopatrzył ją w piękne przybory i bieliznę. Mieliśmy nadzieję, że zacny proboszcz postara się przy naszéj pomocy wznieść nowy kościół murowany, ale rozeszła się wiadomość, że władza ma przenieść naszego pasterza do innéj parafji. Nie chcieliśmy w to wierzyć i zbiegliśmy się w niedzielę do kościoła, aż tu po naukach ksiądz proboszcz żegna się z nami. Łzy w oczach każdemu stanęły,-trudno powiedzieć, jaką uczuliśmy boleść, jaki płacz i łkania były w kościele. Każdemu stanęło w myśli, że traci ojca, pasterza, opiekuna. Niechże mu Bóg udziela wszelkich pociech, obdarzy go czerstwém zdrowiem, żeby mógł do najpóźniejszych lat tak pracować, jak u nas pracował. Pamięć o nim w modłach naszych, których on nas nauczył, pozostanie do grobu. Składamy też najpokorniejsze dzięki dawniejszemu Biskupowi naszemu, a teraźniejszemu Arcybiskupowi, najprzewielebniejszemu Księdzu Popielowi za to, że zwiedzając naszą parafję, raczył zwrócić uwagę na potrzeby nasze i dać nam tak czcigodnego, pracowitego i z takiém sercem pasterza. Prosimy pana pisarza Gazety, żeby przez swoje pismo pozdrowił od nas, parafjan Brodniańskich, daleko teraz ztąd pracującego Księdza Wojciecha Rusina. Przyjeżdżał on raz do nas, ale nie potrafimy opisać téj radości, jaka wtedy ogarnęła wszystkich parafjan. Zbiegła się do kościoła taka ciżba ludzi, jakiéj nawet w wielkie święta nie bywa. Władza biskupia, troszcząc się o nasze dobro, przysłała nam nowego pasterza, księdza Gustawa Betchiera, zacnego kapłana, który już przywiązuje serca nasze do siebie przez swą łagodność i gorliwość około naszego dobra.
Antoni Piąstka. Wojciech Krawczyk. Szymon Krawczyk. Ignacy Mróz. Roch Kolba. Bronisław Jesionowski.