Jak głosi legenda, przed wiekami w samym sercu Warszawy zamieszkał Bazyliszek. Skąd się wziął i dlaczego wybrał sobie za legowisko piwnicę domu na Krzywym Kole nikt nie wie. Możliwe, że jego tajemnicę wiąże się z jedną ze starych pracowni alchemicznych Warszawy.
Waluś, syn bednarza był przekonany, że w piwnicy znajdują się skarby. Tak silnie świeciły w ciemnościach ślepia Bazyliszka, że do złudzenia przypominały złote dukaty. Chłopiec zaprowadził więc swoich przyjaciół Maćka i Halszkę w głąb piwnicy, ale do lochu wszedł sam. Nie spodziewał się, że spotka tam potwora. Wystarczyło jedno spojrzenie w gadzie oczy i Waluś stracił życie. Podobny los spotkał służącą Agatę, która szukając dzieci zeszła nieopatrznie do kryjówki Bazyliszka. Dzieci płatnerza również nie miałyby szans na przeżycie, gdyby nie szybka akcja magistratu.
Do piwnicy zamieszkałej przez potwora zszedł więzień uwolniony w tym celu z lochów Ratusza. Uśmiercenie potwora gwarantowało mu odzyskanie wolności. Bazyliszek pewny swej mocy nie wiedział, że może go ona uczynić zupełnie bezsilnym. Śmiałek pokazał Bazyliszkowi lustro. Gad spojrzał na swoje odbicie i padł martwy.
Został potem spalony na placu straceń, zwanym Piekiełkiem. Mieszczanie odetchnęli z ulgą. Warszawa pozbyła się potwora.
Czy znacie przepis na stworzenie Bazyliszka? Znajdźcie siedmioletniego koguta i zachęćcie go, żeby zniósł jajo. Przyda się też znajomość z cierpliwą ropuchą, która poświęci swój czas i należycie je wysiedzi, co może potrwać dłużej niż dwa tygodnie i Bazyliszek gotowy. Czy najdzie się ktoś gotowy na takie wyzwanie?
Szyld, Bazyliszek, Warszawa, Stare Miasto. Autor o nicku abbra