żródła: zdjęcia i pocztówka z Archiwum Pommersches Landesmuseum
tekst: https://s1620.eu/pl/2020/09/11/auf-nach-marienfliess/
"(...)W 1604 r., zaledwie kilka miesięcy po wstąpieniu Sydonii do klasztoru, mnożą się skargi na jej zachowanie. Większość z nich pochodzi spod pióra odźwiernego klasztoru, Johannesa von Hechthausena. Opisuje on Sydonię von Borck jako „niespokojną, dziwną istotę”, która od samego początku pobytu w tym miejscu nie przestrzegała rządzących nim zasad. Szlachcianka miała odnosić się do wszystkich z niechęcią, w dodatku wyruszała samotnie na niespodziewane, podejrzane wycieczki o nietypowych porach. Ku jego niezadowoleniu brama klasztorna musiała być otwierana dla niej nawet o drugiej nad ranem!
Świadkiem nocnych wypraw Sydonii był być może monumentalny dąb . Georg Sello wspomina o ilustracjach, które przedstawiają Marienfließ i wskazuje na litografie Kypkego. Jedna z nich ma przedstawiać „Dąb Sydonii w Marienfließ”, pod którym podobno Sydonia lubiła odpoczywać ze swoim kotem na kolanach.(...)"
Z kilku źródeł można wyczytać, że ów dąb to raczej legenda. Niemniej drzewo jest przepięknej urody i warto je zobaczyć. Można wejść na teren przykościelny, gdy brama jest otwarta. Przy zamkniętej spokojnie można podziwiać go w okazałości za murami klasztornymi. Zresztą cały zespół klasztorny widoczny jest zza murów, bowiem dookoła prowadzi ścieżka.
O skrzynce:
Ukryta na zewnątrz z dobrym widokiem na dąb i w miejscu, gdzie możecie się trochę ukryć przed wzrokiem mieszkańców. Nie dajcie się jednak zwieść pozornej ciszy, tutaj nawet ściany mają oczy, a wizyta przybysza z zewnątrz zostanie zauważona. Poróbcie trochę zdjęć, odwróćcie uwagę. Wszędzie można dostać się rowerem i wygodnie zostawić go pod murem, mając na niego oko.
Szukajcie na skraju muru , tam, gdzie rośnie drzewko i krzaki oraz widać rzeczkę. Kordy wskazują dąb, a nie miejsce ukrycia.