Przysiółek Antoniny znajduje się w lesie, nieopodal Obrzycka. Tworzy go zaledwie kilka gospodarstw. To jednak miejsce bardzo szczególne. Arkadiusz Andrejkow zrealizował tu jedną ze swoich prac w ramach projektu "Cichy Memoriał". Na stodole w Antoniach powstał niezwykły mural - jedyny taki w Wielkopolsce!
Chociaż turyści i turystki rzadko do Antonin zaglądają, zdarza się, że przyjeżdżają tu właśnie dla niego. Jest ogromny, czarno - biały, z pozoru nieskomplikowany, a jednak niemal natychmiast pragnie się określić go mianem unikatowego, niespotykanego wręcz. I faktycznie - mural rolnika - gospodarza, jaki w roku 2018 powstał na stodole w przysiółku Antoniny (gm. Obrzycko, część wsi Piotrowo) do dzisiaj jest jedyną tego typu pracą w Wielkopolsce. Jedyną z tej części kraju zaliczaną do niezwykłego projektu "Cichy Memoriał" Arkadiusza Andrejkowa.
Skojarzenie ze starą fotografią pojawia się bezwiednie. Słusznie zresztą. To na bazie archiwalnych zdjęć malarz i street art-owiec z Sanoka ożywia autentyczne postacie "przenosząc" je z fotografii na ściany drewnianych stodół i wiejskich chat. Projekt "Cichy Memoriał" upamiętnia przede wszystkim gospodarzy i gospodynie z podkarpackich wsi, podkreśla wartości rodzinne, przywiązanie do tradycji, do ziemi. I domu. Murale są wyrazem pamięci o przodkach. Andrejkow realizuje je na zlecenie, czy raczej zaproszenie osób, które w formie sztuki pragną w pewien sposób przywołać wspomnienia o bliskich lub sąsiadach - pragną, by ci wciąż byli obecnie w ich życiu, a także w życiu społeczności wiejskiej.
Jak jednak artysta z Sanoka trafił do gminy Obrzycko? I kogo w istocie upamiętnia mural w Antoninach?
- Ludzie, którzy zaprosili mnie do Wielkopolski, widzieli wcześniej moje prace bodajże w telewizji. Spodobały im się i zapragnęli, by w Antoninach taka praca też powstała. Początkowo miałem malować kogoś z ich rodziny, ale ostatecznie zdecydowali, że będzie to postać nieżyjącego sąsiada. Niestety nie pamiętam już szczegółowej historii z nim związanej. Pan nazywał się Kowalski, był człowiekiem niepiśmiennym, ale zarazem bardzo barwną postacią - opowiada Arkadiusz Andrejkow.
Mural w Antoninach powstał w ciągu jednego dnia. Andrejkow jechał do Wielkopolski cały dzień pociągiem, kolejny poświęcił na malowanie, a następnego wracał do domu. Z uwagi na wielkość pracy, artysta korzystał przy jej tworzeniu z podnośnika. I w tym przypadku "bazą" do ożywienia postaci było zdjęcie. Dzięki niemu pan Kowalski do Antonin niejako powrócił, by znów wzbudzać uśmiech na twarzach wszystkich osób, które się z nim "spotykają".
źródło: www.szamotuly.naszemiasto.pl
O skrzynce: magnetyk w oczywistym miejscu.
W przypadku zaginięcia skrzynki proszę jej nie reaktywować tylko powiadomić o zaistniałej sytuacji.