Geościeżka WIERZENIA I LEGENDY POMORSKIE
(014)
Hall of fame
FTF: iwmali (2020-05-10)
STF: Zyga (2020-05-10)
TTF: RudyKot (2020-05-11)
DZIEWICZY GŁAZ
Czy są wśród nas tacy, którzy pamiętają wędrownych dziadów, którzy za strawę bajdali o jeszcze starszych czasach?
Nie, to już tylko w literaturze można spotkać.
Dlatego teraz zamiast dziadów noszących opowieści, bajędy będą Was po polach i lasach ciągały ;)
(czytaj – powitać radym na geościeżce bajarskiej).
--❧--❦--❧--
- Dziadu, a gdzie to się pchata?
- A dajcie strawy, noc za piecen spędzić to wam takie rzeczy powiem, iże nie pośnieta!
- Nuże opowiedzta nam tu jaką bajkę, dziatwa chętnie posłucha…
- Dyć ja nie bajki, ino samą prawdę prawię!
- Nie gadajta po próżnicy, opowieści wszystkie czekają!
Na ziemiach kasztelu drawieńskiego to się działo. Wiosna dochodziła do dnia najdłuższego. Ludziska z wieczora z wszelakich chat i domów powychodzili, w lasy na polany i nad rzeki poszli. A najlepiej na szczytach wzniesień górujących nad okolicą, były tam i ówdzie już przysposobione przez kawalerów i mężów nieżonatych stosy ogromne. A robota ta to była taka, że środkiem stała jodła sucha, dawno zawczasu cięta. A mimo jej konarów powplatane inszych drzew gałęzie, dołem obłożona trawą a chrustem, dla łatwego zapalenia.
Kołem stos obłożony był kamieniami, które jakoby stołki do siedzenia ludziom były. Posiadali statecznie ludziska, kupami jako rody. A wyrostki na drzewa wspięte, ku zachodowi wyglądały. Jak tylko ze strony kasztelu zobaczyli słup ognia, wrzask wielki podnieśli: Gore! Już gore. A za ogniem z kasztelu, na znak ten – cała ziemia okoliczna zapłonęła ognikami, kto żyw swój ogień kupały zapalał!
Dziewice zebrane wkoło stosu ze wszech stron podeszły i ogień rzuciły. Susz jak raz płomienie w górę poniósł, stos jasno zapłonął! Wielkim w górę słupem ognia. Takim to sposobem coraz dalej podawany od samej Arkony – od boga Świętowita – aż na krańce Pomorskiej Ziemi leciał sygnał, że oto zaczyna się noc Kupały, noc miłości…
A las niósł echem śpiewy, prośby do boga Kupały o miłość i szczęście. Rodziny zasiadły do biesiadowania, radości było wiela, dzieciska koło ognia igrały. Tylko dziewice jakieś inne były, zadumane. Pobieżały wraz nad rzekę, do kręgu świętych dębów – wśród których ino im wolno było przebywać. Młodzieńcy, acz żywo w interesie, z dala na owy spozierali. Dziewice zaś, w asyście kapłanki dębowi najstarszemu i największemu tajemnicę swego serca powierzały – imię ukochanego. Dalejże nad rzekę pobieżały, gdzie w wodach Drawy kamień ogromny sterczy, Głazem Dziewic zwany. Na nim to stojąc kręgiem, wianki powite z kwiecia i inszych ziół z głów zzuły, na wodę rzucały. A pieśń przy tem z prośbą do rzeki śpiewały, coby wianek ich chłopcu zaniosła.
Wianki, co utonęły a nie poszły z nurtem, znakiem smutku dla panien były. Bo to znak na złą wróżbę, tego roku ze swym wybrankiem dziewica nie pójdzie, a może i ojciec za innego wyda? Insze wianki do chłopców dopłynęły. Jak który wyłowił wianek swojej lubej, a kapłanka za zgodę potwierdzenie dała – para taka przez Kupałę połączona była. Do chramu im droga była, do kapłana i małżeństwa.
Pozostałe dziewice do ognia powracały, smutne pieśni o niespełnionej miłości wiodły…
- A cóże dalej, dziadku, gadajże rychło!
- Dyć nie widzi, dziad pospał! No i nam spać, rano robota!
--❧--❦--❧--
Owe dziadowe bajanie o dziewic zwyczaju wianków w wody ciepania czerpie z dzieł mistrza pomorskich legend, Janusza Władysława Szymańskiego, tudzież wszelakich internetów. Azali nie wierzta jak w słońce, jako że swoje dziad dodać zdolen :)
--❧--❦--❧--
Opis kesza
Informacja na dobry początek – fajne te łąki za schroniskiem dla bezdomnych psów i kotów. Jak już bezdomnymi domowymi zwierzakami się nacieszycie, to cicho i spokojnie po polach chodźcie – żurawia, bażanta, sarny i dzika tu w dostatku – coś wypatrzycie.
Skrzyneczka ukryta pod kordami, rzecz prawi o głazie nad rzeką... to i jest jakiś taki nad wodą… choć wody zgoła mało, głaz jakiś taki niewielkawy, ale stać na nim można – osobiście sprawdziłem. Dębu nie uświadczysz, ale drzewo jest – w dodatku mogło by wzbudzić zainteresowanie jekiegoś średniowiecznego kapłana, druida czy eremity – całe obrosłe jemiołą. A pod drzewem, w parterze, keszyna spoczywa.
Tradycją uświęconą keszerską w pojemniku znajdziecie logbook (woreczek strunowy dokładnie zamykać, proszę), ołówek, certyfikaty. Inaczej być nie mogło – są cośki dla najmłodszej geokeszogeneracji.
Geokrety zaproszone!
--❧--❦--❧--
Wszelakie fotosy i insze grafiki autora