Żeby nie było, że tylko rzucimy okiem na parę drzew i pomkniemy dalej - keszyk w samym sercu grodziska. Wdrapujemy się na wał okalający, a następnie nurkujemy do środka. Gdy nasze oczy ucieszy dostojny dendron, poczujemy się prawdziwie dziadoszańsko.
Kesz prościutki, nie było tam zbyt wielu kryjówek, a nie chciałem niczego chować w ziemi - jeszcze by ktoś wykopał za pincet lat i zgłupiał... Powodzenia, miłych wrażeń.