Trakt Janowski lub inaczej zwany Gościńcem Biłgorajskim to dosyć ciekawa stara droga łącząca Janów Lubelski i Biłgoraj linią prostą. Droga powstała w XIX w. Istnieje legenda, że mierniczy, który miał wyznaczyć przez lasy w linii prostej drogę łączącą kościół w Janowie Lubelskim i kościół w Biłgoraju pomylił się i nie trafił z drogą o 100 metrów w kościół w Biłgoraju. Zdruzgotany tym faktem powiesił się.
To oczywista bzdura jest (chociaż faktu samobójstwa nie mogę wykluczyć), bo trakt nigdy nie dochodził do samego Biłgoraja, a nawet jakby dochodził, to mijałby kościoły o co najmniej 1 km. Poza tym bliżej mu w kierunku kościoła w dawnej wsi Puszcza Solska (teraz dzielnica Biłgoraja), a kiedyś Biłgoraj tam nie sięgał. Jednak fakt faktem, Trakt Janowski pojawił się na rosyjskich mapach w XIX w. Z kolei na mapach WIG z 1938 r. widnieje jako główna droga z Janowa do Biłgoraja. Ale nigdy nie była ona w jakiś sposób szczególnie umacniana. Najprawdopodobniej ciężko było tę drogę utrzymać, albo nikt nie był tym zainteresowany, gdyż po wojnie gościniec ten popadł w niełaskę. Nowe drogi, które zaczęto umacniać i budować wytyczały inny kierunek między Biłgorajem a Janowem omijając Lasy Janowskie łukiem i zahaczając o Frampol. Jednak jeszcze do lat siedemdziesiątych liczono się z możliwością wykorzystania traktu do ewentualnego wybudowania skrótu Biłgoraj – Janów. Świadczy o tym fakt, że do dzisiaj, jako konsekwencja utworzonej w latach 60. ub. wieku działki drogowej, trakt ten liczy sobie 16 m szerokości! Jest to zupełny ewenement, gdyż z reguły drogi leśne (jako działki drogowe) nie przekraczają szerokości czterech metrów. W tych szesnastu metrach znajdowała się korona drogi, rowy i pobocza po obu stronach drogi. Niegdyś nawigacje samochodowe, na początku swojej popularności, myliły się i pokazywały Trakt Janowski jako drogę, którą należy jechać z jednego miasta do drugiego.
Dzisiaj Trakt Janowski jest w przeważającej części nieprzejezdny. Dodatkowo umiłowali go sobie offroadowcy, którzy zrobili sobie z niego poligon. Jednak miejscami da się przejechać rowerem, a tym bardziej przejść. W tym miejscu, czyli między Flisami a Janowem nie jest tak źle. Samochodem nie da się wjechać, ale spacerkiem z powodzeniem, a od biedy również i rowerem. Wrażenia ze spaceru gwarantowane.
Droga nieuczęszczana, ale zostały przy niej kiedyś umiejscowione kapliczki. Tutaj, w środku lasu, zachowała się piękna kapliczka kłodowa z 1848 r. Inskrypcje ciężko odczytać, ale sam rok jest widoczny. Kapliczka stanowi świetny przykład pozostałości dawnych czasów, dotyk historii.
Najlepiej samochód zostawić we Flisach.
(Na samy skraju Flis przy trakcie, zaraz obok leśniczówki, znajduje się stara kapliczka domkowa, a w nim ciekawa figura Chrystusa Frasobliwego, który jest okryty po szyję białym obrusem.)
Zdemontowano pierwotnego kesza, bo maskowanie nie wytrzymało. Teraz kesz ma dwa logbooki: ze starego kesza i nowy czysty. W środku jest też ołówek. Schowany za kapliczką w maskowaniu lesnym.