Jak pisze w książce „Lasy Janowskie. Przewodnik dla turysty” (Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Lublinie, 2018) Zenon Łukasz Baranowski:
W leśnej osadzie Szklarnia znajduje się ostoja konia biłgorajskiego. Przez cały rok stado, liczące około dwudziestu osobników, przebywa na wolnym powietrzu, w ogrodzonym, kilkudziesięciohektarowym wybiegu. Ingerencja człowieka ogranicza się do minimum - konie same się źrebią, a dokarmiane są wyłącznie w okresie zimy. Cechuje je wysoka wytrzymałość na trudne warunki bytowania, odporność na choroby, małe wymagania paszowe i duża płodność.
Konie biłgorajskie uznawane są za potomków dzikich koni leśnych- tarpanów. Pod koniec XVIII w. liczebność tarpanów znacząco spadła. Ostatnie osobniki odłowiono na Litwie ok. 1786 r. i przesiedlono do zwierzyńca hr. Zamoyskiego w okolicach Zamościa. W 1806 r. zwierzyniec rozwiązano, a konie rozdano okolicznym włościanom, którzy zaczęli krzyżować tarpany z innymi typami i rasami koni. Mieszane potomstwo nazwano końmi biłgorajskimi.
W roku 1914 dwaj badacze, Jan Grabowski i Stanisław Schuch, odkryli, że w okolicach Biłgoraja, gdzie rozdano rolnikom zwierzęta Zamoyskich, chłopi hodują konie podobne do wymarłych tarpanów, u których zachowały się cechy ras prymitywnych. Następnie, poprzez starania prof. Tadeusza Vetulaniego, w 1936 r. utworzono w Białowieży niewielki rezerwat, do którego trafiły m.in. konie z rejonu biłgorajskiego. W tym okresie rozpoczęto prace nad formowaniem rodzimej rasy koni prymitywnych – konika polskiego.
W tym miejscu „wspólne losy” koni biłgorajskich i koników polskich rozdzielają się. Z czasem pogłowie koni biłgorajskich zaczęło drastycznie spadać i pod koniec lat 70. XX w. pozostało ich zaledwie kilka. Aby nie dopuścić do wymarcia koni tego typu podjęto działania zmierzające do zachowania populacji. W 1986 r. na terenie Parku Krajobrazowego Lasy Janowskie, staraniem ówczesnego Dyrektora Parku – Zdzisława Szunke i prof. Ewalda Sasimowskiego, utworzono ostoję konia biłgorajskiego, która funkcjonuje do dziś.
Platforma widokowa pozwala na obserwowanie tych koni, chociaż, szczerze przyznam, za każdym razem, kiedy byłem w tym roku tutaj, tyle razy tych koni nie było na łące. Obok platformy widokowej jest parking, wiata i miejsce odpoczynku.
Edit 28.08.2020: Platformy już nie ma. Ponoć była w słabym stanie technicznym i nie opłacał się jej remont. Być może powstanie nowa.
Żeby podjąć kesza, trzeba zanurzyć się w dzikim winie (lub innej pnącej roślinie). Między innymi gałęziami wypatrzcie gałąź, która tam nie pasuje.
Podjęcie kesza wymaga konspiracji, ze względu na kręcących się ludzi, i lekkiej gimnastyki, bo trzeba się schylić, może kucnąć, nie trzeba klękać i grzebać w ziemi. Później, zostawcie wszystko tak, jak zastaliście. Kesz to pojemnik PET z logbookiem, ołówkiem i drobiazgami.
Zawsze zajrzyj na ostatnią stronę logbooka, możesz tam znaleźć wpisaną słownie cyfrę. Zanotuj ją. Przyda się później na zakończenie geościeżki.