Ta historia pochłonęła mnie na długie wieczory. Z wypiekami na twarzy czytałam listy, wycinki prasowe, słuchałam opowieści kobiet i świadków, oglądałam ryciny szkicowane z pamięci i z natury. Po zastanowieniu się doszłam jednak do wniosku, że pomimo dostępności tak obszernego materiału archiwalnego, o łóżkowych sprawach Mariana pisać nie będę. Te luki w życiorysie Wielkiego Don Mariana musicie wypełnić własną wyobraźnią...
Kesz w środku. Jeśli jesteś samochodem, zostaw go proszę nieco dalej.