Skrzyneczka dotyczy jednego z wielu tragicznych miejsc, uświęconą krwią naszych ojców i dziadów, o których to zapomnieć nam nigdy nie wolno. A mianowicie
Miejsce pamięci ofiar hitleryzmu w Raku
To co tam się wydarzyło najlepiej opisuje w swoich wspomnieniach jeden ze świadków pan Bolesław Ciepliński, :
"kończyli właśnie kolejną butelkę koniaku, byli już mocno podpici, gdy w drzwiach stanął żandarm z miejscowego posterunku i powiedział: "Meine Herren" Przyszedł nowy transport. Pora zabrać się do roboty! Gramze otworzył wtedy teczkę z której garściami zaczerpnął naboje i rozdawał je swoim kompanom. Łyknąwszy jeszcze po kieliszku ruszyli w drogę przez kładkę na Skrwie w kierunku lasu. Wkrótce słyszeliśmy rozlegające się stamtąd wystrzały. Podczas jednej z takich libacji Szylman i Makiel wykrzykiwali, że na „polskie świnie" nawet karabinu szkoda. Wystarczał według nich gruby pal do zabijania. Inni kwitowali to upiornym śmiechem" Z lasu wracały puste samochody. Jechały do Rypina, po nowe ofiary. A oprawcy wracali do restauracji, aby dalej raczyć się alkoholem i chełpić zbrodniczymi „wyczynami". Ich ręce często nosiły ślady krwi. W listopadzie 1939 roku przywieziono tu z Bydgoszczy odkrytą ciężarówką około 30 polskich harcerzy. Byli to 16-17-letni chłopcy ubrani w harcerskie mundurki. Mieszkańcy Skrwilna patrzyli z przerażeniem i współczuciem na nieświadomych swego losu chłopców. Niektórym udało się zamienić z nimi kilka słów, podczas gdy niemieccy żandarmi z konwoju pytali o drogę, gdy ciężarówka zatrzymała się na skrzyżowaniu dróg wiodących do Szczawna, Bieżunia i Sierpca. Chłopcy mówili, że jadą „na roboty". Niestety, to była ich ostatnia w życiu podróż. Niedługo potem po lesie przetoczył się grzmot egzekucyjnej salwy. Samochód wracał przez Skrwilno pusty.
linki: http://www.skrwilno.lo.pl/index.html http://skrwilno.fm.interia.pl/index.htm