"Byłem w środku fabryki. Uśmiechnąłem się. Pstryknąłem parę zdjęć w miejscu, w jakim się teraz znajdowałem. To była jedna z wielu ogromnych hal. Zobaczyłem schody prowadzące na wyższe piętro. W wielu miejscach gdzie był sufit, brakowało go. Metalowe bele były nade mną. Czułem, że zaraz na mnie spadną i po schodach wspiąłem się na drugie piętro. Spojrzałem, przez małe, złączone ze sobą, kwadratowe okienka. Robił się wieczór. Dostrzegłem grupkę młodzieży w kapturach, która była na terenie fabryki. Przeraziłem się. Kiedy ja byłem zajęty dostaniem się do środka, oni dostali się na jej teren. Może nawet szukają wejścia do niej, tak jak ja. Może mają noże. Kilku z grupy paliło papierosy, rozmawiali głośno, nie zwracając uwagi na hałas który przez to robią. Odszedłem od okien, obawiając się, że jeden z nich może mnie zauważyć. Chociaż gdyby pomyśleć, to by się mnie przestraszyli. Zresztą i tak nie znajdą wejścia. Nawet, gdyby się tu dostali, i tak by nie byli w tym miejscu, w którym ja teraz jestem. Jest wiele magazynów, hal, i podziemnych tuneli ciągnących się pod tym miejscem. Następnego dnia chcę znaleźć właśnie wejście do podziemnych magazynów.
Kiedy tak rozmyślałem, usłyszałem nagle krzyk. Przerażający, ludki jęk, pełen bólu i cierpienia. Spojrzałem przez okno. Jeden z grupy tych zwyrodnialców miał przy sobie torbę.
Torbę, która jest na tyle duża, by pomieściła ciało człowieka."