Kesz znajduje się przy ścieżce prowadzącej wzdłuż doliny Wierzycy. Jest to idealne miejsce na rodzinny spacer lub przejażdżkę rowerową. Kordy +/- 10m.
Nieopodal znajduje się tzw. Wzgórze Joannitów. Miejsce pierwotnego grodu starogardzkiego, następnie siedziba zakonu Joannitów. Badania archeologiczne z 2006 roku potwierdziły istnienie tam konstrukcji kamienno-ceglanych z okresu średniowiecza.
Legenda:
Wśród gęstych lasów nad stokiem Wierzycy i przy drodze polnej między Starogardem a Nową Wsią znajdowała się leśniczówka zamieszkiwana przez leśniczego Wawrzyńca, którego nazywali “diabłem z piekła”. Ludzie mówili, że piekielnie tropił kłusowników i leśnych złodziei i stąd wzięło się takie przezwisko. Od niego wzięła się też nazwa Wąwóz Piekiełki. Przezwisko 'diabeł z piekła' stało się powszechnie znane wszystkim mieszkańcom miasta i okolic po pewnym zdarzeniu, jakie miało miejsce zimą 1892 roku.
Leśniczy Wawrzyniec, który lubił mocne trunki i dobre jadło, wracał z miasta po sutej libacji ową drogą polną na saniach ciągniętych przez konia. W połowie drogi na ostrym zakręcie sanie się wywróciły, a pod nimi znalazł się leśniczy. Pijany nie mógł się wygramolić.
Przypadkowy przechodzień, słysząc krzyki i przekleństwa, doszedł do wywróconych sań, aby pomóc nieszczęśnikowi. Zrobiło się już ciemno. Odważny przechodzień zapytał, kto tam leży. Wściekły leśniczy zakrzyknął: “Jestem diabłem z piekła”, myśląc zapewne, że pod tą nazwą, znaną w całej okolicy, będzie wiadomo, o kogo chodzi. Przechodzień, nie będący z tej okolicy, tak się wystraszył, że czyniąc znak krzyża świętego, uciekł, pozostawiając nieszczęśnika na pastwę losu. Leśniczy skończyłby sromotnie pod sankami, gdyż mocno był pokaleczony, ale miał szczęście w nieszczęściu.
Na miejsce wypadku trafiła grupa mężczyzn z miasta, którzy wybrali się późnym wieczorem do nowowiejskiego lasu po drewno – poprzednio upewniając się, że pan leśniczy bawi w Starogardzie w lokalu przy ulicy Tczewskiej w wesołym towarzystwie i że tak prędko nie wróci do swej leśniczówki – gdyż zazwyczaj wracał dopiero nad ranem.
Tegoż wieczoru libacja skończyła się nadzwyczaj wcześnie i to był powód, że złodziejaszki drewna spotkali “diabła” leżącego pod saniami, które rozpoznali natychmiast.
Zmiłowali się nad nim, obrócili sanie, a widząc leśniczego strasznie pokaleczonego i ledwie żyjącego, ułożyli go ostrożnie i odwieźli do Starogardu oddając pod opiekę lekarską.
Od tego czasu nazwano wąwóz wraz z leśniczówką “Piekiełkami”. Nazwa istnieje po dzień dzisiejszy, tylko z tym, że nie ma tu już ani leśniczówki, ani “diabła z piekieł”. ~ źródło kociewiacy.pl