Starzy żyrardowiacy pamiętają zapewne głośne swego czasu (1922-1925) sprawy Aleksandra Popielarza zwanego w środowisku przestępczym pod przydomkiem "Krwawy Alek". Był to chyba najgroźniejszy bandyta jakiego kiedykolwiek zdał Żyrardów. Działający na ogół w pojedynkę popełnił dwa morderstwa oraz kilkadziesiąt napadów włamań i kradzieży w Żyrardowie i powiatach ościennych. Popielarz był z zawodu malarzem, któremu częste przekazy pieniężne otrzymywane od rodziny z Ameryki pozwalały na próżniaczy i hulaszczy tryb życia. Będąc mężczyzną przystojnym, dbającym o swój wygląd zewnętrzny cieszył się dużym powodzeniem wśród kobiet. W kręgu znajomych nazywano go elegantem gdyż nigdy nie rozstawał się z krawatem i muszką.
Przestępczą karierę rozpoczął od kłusownictwa w lasach podżyrardowskich - pierwsza zbrodnie popełnił w Lesie Radziejowickim zabijając z zasadzki tropiącego go syna leśniczego Tymoteusza Tatara. Od tej chwili popielarz ukrywał się u swoich znajomych w Żyrardowie lub w Warszawie dokonując przy tym szeregu zuchwałych napadów i kradzieży. Bardzo głośny stał się napad na sklep jubilerski w Żyrardowie, który został doszczętnie ograbiony. Popielarz nie wahał się przed niczym, w czasie sprzeczki ze swoimi wspólnikami jaka powstała na tle podziału łupu, do jednego z nich Władysława Radwańskiego oddał 6 strzałów ciężko go raniąc. Energiczne poszukiwania kilkakrotnie naprowadzały policję na trop Popielarza, ale sprytny przestępca zawsze wymyka się zastawionych pułapek. Wywiadowca policyjny Antoni Bednarek któremu powierzono śledztwo bandyty przypłacił to nawet życiem. Pewnego wieczoru natknął się na Popielarza w okolicy dworca kolejowego, ale ten zorientował się, że jest śledzony i wystrzałem z rewolweru śmiertelnie zranił go w głowę.
Policja zmobilizowała wszystkie siły, aby położyć kres zbrodniczej działalności Popielarza. Nie była to jednak sprawa łatwa, ponieważ bandyta miał licznych wspólników, którzy ukrywali go i dostarczali informacji o posunięciach policji. O wszystkim jak to zwykle bywa zadecydował przypadek... któregoś razu Popielarz ukradł we wsi Holendry Baranowskie psa, prawdopodobnie w celu wykorzystania go jako swojego stróża. Po paru tygodniach, w nocy z 22 na 23 sierpnia 1925 roku patrol policji pod komendą przodownika Pelca spotkał podobnego psa we wsi Teklinów II co wzbudziło uzasadnione podejrzenie że Popielarz ukrywa się gdzieś w tej okolicy. O odkryciu zawiadomiono Komisariat Policji w Żyrardowie, a policjanci rozpoczęli poszukiwania, które doprowadziły do osaczenia bandyty w chacie niejakiego Lenka (stojącej po lewej stronie od cmentarza katolickiego). Rozpoczęło się formalne oblężenie gdyż uzbrojony bandyta zaczął się ostrzeliwać ze strychu raniąc dwóch funkcjonariuszy policji. Niebawem do Teklinowa przybyli komendant powiatowy policji komisarz Edward Świtała i komendant komisariatu w Żyrardowie podkomisarz Edmund Kosim, którzy przyjęli kierownictwo nad akcją. Na polach pod cmentarzem zgromadziło się kilkaset osób obserwując zmagania policji z groźnym bandytą. Popielarz zdając sobie sprawę z tego co go czeka odrzucił wezwanie do poddania się. Oblężenie i wzajemna wymiana strzałów trwały przez cały dzień, i wreszcie nad wieczorem gdy wystrzelał wszystkie naboje podpalił dom chcąc pod osłoną dymu przedrzeć się przez kordon Policji. W czasie ucieczki został zastrzelony... taki był koniec "Krwawego Alka" stanowiącego przez parę lat postrach Żyrardowa i okolic.
Co do kesza... jest to prosty magnetyk na kordach, w okolicy gdzie ponad 80 lat temu zginał Aleksander Popielarz.