Świadkowie Powstania Warszawskiego
Jest to mini seria umieszczona w przypadkowym miejscu, ma na celu przybliżyć wam Powstanie Warszawskie widziane oczami jego Bohaterów.
Seria powstała dzięki pomocy Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 które udostępniło relacje świadków wykorzystane w opisach.
Dziękujemy.
Andrzej (Andrew) Borowiec ps."Zych"
ur. 24.09.1928, Łódź
st.strzelecArmiiKrajowej
nr jen. 47489
"...Było nas pięciu. Naszym przewodnikiem była młoda dziewczyna, 18-19 lat, ubrana w niemiecką bluzę koloru ochronnego, tzw. "panterkę", która sięgała jej prawie do kolan. Na nogach miała gumowe buty, na głowie brudny beret. Każdy z nas niósł pakunek z pocztą i gazetami, których na Starówce wtedy już nie drukowano. Pakunki nie były niesione na plecach, ale przyczepione z przodu. Nasza przewodniczka dała każdemu z nas mocny kijek długości około 50 centymetrów.
Poprowadziła nas wzdłuż ul. Świętokrzyskiej, przez plac Napoleona, w kierunku Mazowieckiej. Był piękny letni poranek. Od czasu do czasu wybuchały pociski z granatników, na które Warszawa już prawie nie reagowała.Od Starówki słychać było salwy artylerii.
Właz do kanału był otwarty i powstaniec na posterunku patrzył na nas obojętnie, jak schodziliśmy jeden po drugim po żelaznych szczeblach małej drabiny, prowadzącej do podziemia Warszawy. Znaleźliśmy się w kazamacie wysłanej lepką mazią, jakby błotem. Nad nami zatrzasnęła się klapa włazu. Było kompletnie ciemno w przerażającej ciszy. Wydawało się, jakbyśmy zostali odseparowani od świata- i życia. Smród był przygniatający.
Nasza przewodniczka zaświeciła latarkę i świecąc na każdego, policzyła nas. Później skierowała promień światła na otwór w betonie- czarną, tajemniczą dziurę. To było wejście do właściwego kanału.
Kanał, powiedziała, jest w kształcie jajka. Ma około 90 centymetrów wysokości i jakieś 60 centymetrów w najszerszym punkcie. "Trzymajcie kijek przed sobą rękami i obniżcie go, aż się sam zatrzyma. Opierając się na nim, zróbcie ruch naprzód, i przenieście kijek dalej. Popatrzcie".
Podała latarkę jednemu z nas, który oświetlił dosyć niezwykłą scenę: przewodniczka ruszała się, jak królik, posuwając się w kanale.
"Będziemy przechodzić pod stanowiskami niemieckimi, wtedy ani pary z ust, bo śmierć" - kontynuowała przewodniczka.
Odebrała latarkę i ruszyła w głąb kanału. Po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że jej system oszczędzał siły i pozwalał na stosunkowo łatwy postęp. Zdałem sobie sprawę, że bez takiego kijka człowiek nawet małego wzrostu, musiałby się posuwać stale pochylony- przez kilka godzin kanałowego marszu.
Od czasu do czasu przewodniczka kazała odliczyć. Gdzieś w głębi tego straszliwego tunelu ukazało się blade światło, coraz jaśniejsze. "Niemcy na górze, cisza, bo śmierć", podano "po linii", szeptając.
Był to zbieg kilku kanałów, gdzie śmierdząca woda zaczęła płynąć stosunkowo bystro kanałem idącym w kierunku wschodnim, do Wisły. Leżał tam trup w cywilnym ubraniu. Klapa włazu była odkryta. Na ścianie było wymalowane białą farbą "Starówka" ze strzałką pokazującą kierunek. Przeszliśmy to miejsce w głuchej, śmiertelnej ciszy, zagłębiając się dalej w kanale prowadzącym na północ. Kilka razy zatrzymaliśmy się, aby odpocząć. I tak przeszły prawie dwie godziny.
"Starówka" - ogłosiła dziewczyna na widok jaśniejącego światła przed nami.
Wyszliśmy przez otwarty właz oślepieni słońcem. Przy włazie siedział na krześle akowiec w niemieckim płaszczu wojskowym, z pistoletem maszynowym na kolanach. " Co słychać w Śródmieściu?"- zapytał. " Coraz więcej bombardowania" - ktoś mu odpowiedział.
"Coraz więcej", powtórzył , śmiejąc się. - "Biedne Śródmieście!"
Staliśmy w wąskiej ulicy w połowie pokrytej gruzami. Były jakieś szkielety domów, okna jak oczodoły, bez szyb. Na bruku leżały części połamanych mebli. Poszliśmy za naszą dziewczyną, oddychając z trudnością powietrzem pełnym pyłu. Gdzieś przed nami pociski artyleryjskie wybuchały prawie z monotonną regularnością. Kłęby dymu zaczęły zasłaniać słońce. Tu i tam świeżo wykopane groby, znaczone krzyżami. Starówka..."
Źródłó: http://www.sppw1944.org