Bez telefonów, bez przemocy, ale z zasadami, które każdy znał. Osiedla rządziły się swoimi prawami, a dzieci były żołnierzami wyobraźni. Wystarczyło jedno hasło – i patyki szły w ruch, proce napinały się jarzębinami, a plac zabaw zmieniał się w pole bitwy. To były nasze wojny podwórek...
Czasami jako dzieci zapuszczaliśmy się na bardziej miejskie osiedla. Tam również mieliśmy swoją paczkę, zawieraliśmy swoje pakty. Kto z kim i za kim. Do późnych godzin spędzaliśmy razem czas. Kreatywność naszych zabaw była bardzo szeroka, aż ciężko mi sobie wyobrazić, żeby współczesne dzieciaki robiły to co robiliśmy my. Od gry w klasy czy w chowanego, po wojny podwórek. Tak, to właśnie to utkwiło mi w głowie najbardziej z mojej przeszłości. Dokładnie pamiętam jak zbieraliśmy się na osiedlowym placu zabaw, były dwie drużyny i rywalizowaliśmy między sobą. Naszą bronią były proce na jarzębinę, za miecz służyły nam patyki. Zdarzało się wracać z siniakami do domu, zmęczeni, ale szczęśliwi. Były to beztroskie chwile, których człowiek nigdy nie zapomni.
Sama skrzyneczka ukryta na współrzędnych, niedaleko pola bitwy. Zawiera logbook i ołówek. Miłej zabawy!
Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.