Znalazłem się w tej nieznanej mi dotychczas części Lubelszczyzny całkiem przypadkowo, towarzysząc koledze w odwiedzinach u brata. Była to zaledwie doba, z niedzieli na poniedziałek. Wystarczająco jednak długo, by mnie to miejsce oczarowało. Bazę stanowiła gminna wieś Dzierzkowice, malowniczo położona i przepięknie utrzymana. Dzięki Januszowi poznałem bogatą historię okolicy i cały szereg interesujących miejsc. Powrócę tam z pewnością.
Zakładania skrzynek nie planowałem, ale nie oparłem się pokusie, by chociaż pięć na szybko zainstalować. Część z nich leży na rowerowym szlaku lessowym, będącym pod opieką szkolnej młodzieży. Może to zachęci ich do połączenia trasy rowerowej z geościeżką dla poszukiwaczy spod znaku opencachingu. Proponuję nazwę ścieżki: "Zauroczenie Lubelszczyzną - Dzierzkowice i okolice". Zapraszam do współpracy.
Cmentarz z Pierwszej Wojny Światowej. Ówczesnym zwyczajem żołnierzy obu wrogich armii, poległych we wspólnej bitwie, chowano we wspólnych zbiorowych grobach. Często były to po prostu kurhany. Śmierć ich pojednała, a te groby zazwyczaj szanowano i przypadki dewastacji, a zwłaszcza profanacji należały do rzadkości. W Chruślankach takie incydenty miały miejsce, ale obecnie mimo powszechnej dostępności cmentarza, jest to miejsce utrzymane w należytym porządku, gdzie spokoju poległych nikt już nie zakłóca. Warto zwrócić uwagę, że 25 poległych Rosjan, pochowanych tu w momencie tworzenia nekropolii, nie doczekało się identyfikacji ani odrębnych pochówków i ich szczątki spoczęły bezimiennie pod wspólnym prawosławnym krzyżem. Trudno się jednak temu dziwić. Cmentarz został utworzony przez Niemców i podczas Drugiej Wojny pieczołowicie był przez nich pielęgnowany. Na mogiłach niemieckich żołnierzy widzimy imienne tabliczki na krzyżach ustawionych w karnym jakby wojskowym szeregu.