Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Przygodowiec I - cmentarz - OP18E9
Właściciel: indyk
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 21 m n.p.m.
 Województwo: Polska > pomorskie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Normalna
Status: Zarchiwizowana
Czas: 0:40 h    Długość trasy: b.d.
Data ukrycia: 22-04-2009
Data utworzenia: 22-04-2009
Data opublikowania: 22-04-2009
Ostatnio zmodyfikowano: 04-08-2010
61x znaleziona
0x nieznaleziona
13 komentarze
watchers 7 obserwatorów
5 odwiedzających
52 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
11 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: DarkSmile11, dżo, gosiak7, Grazka, gww, hipul, Piekna_Mariola, proboszcz, Qbacki, Rydzol, ylstrom
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Miejsce historyczne  Potrzebna łopatka  Potrzebne hasło do logu! 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

Uwaga, aby odnaleźć skrzynkę, należy przeczytać opowiadanie o Przygodowcu Macieju!

Skrzynka znajduje się blisko starego cmentarza przy Lechii.

 

cmentarz przy lechii

 
 
 

 

Szanujcie to miejsce.

Kesz nie jest zakopany obok żadnego z grobów!

Jako start zaznaczyłem kamień pamiątkowy blisko wejścia na Stadion Lechii (współrzędne przybliżone), a nie miejsce ukrycia skrzynki! Dalej trzeba podążać za wskazówkami z opowiadania. Pierwsze kroki kierujemy w kierunku Cerkwi!

Hasło do logu odnajdziecie w opowiadaniu. Wszystko piszemy bez odstępów i wielkimi literami.

Więcej o tym niezwykłym miejscu możecie przeczytać tutaj.

UWAGA! Blisko miejsca ukrycia kesza jak i na samym cmentarzu odbywają się regularne libacje alkoholowe. Zalecam uwagę i ostrożność podczas poszukiwań. Najlepiej iść tam w dzień.

Dzięki Strachu za pomoc w ukrywaniu skrzynki!

 

Przygodowiec Maciej i Stary Cmentarz

 

Mój dziadek opowiadał mi kiedyś historie o pewnym Przygodowcu. Nie wiecie kim są Przygodowcy? To wędrowcy, którzy w dawnych latach przemierzali różne krainy. Znali oni wiele sekretów i zawsze gotowi byli poznać ich więcej. Szukali miejsc magicznych i niezwykłych. Znajdywali tam różne skarby i często musieli stawić czoło istotom, które w naszym świecie istnieć nie powinny.
Posłuchajcie opowieści o najwspanialszym z Przygodowców Macieju. Historia ta jak wiele innych zaczęła się w pewnej karczmie...
****
Karczma wieczorami nigdy nie świeciła pustką. Ten czwartek był jednak inny niż reszta dni. Po całej sali krzątali się pijani już klienci i wesoło śpiewali wymachując kuflami piwa. Wszystkie stoliki były obsadzone przez ludzi spragnionych alkoholu i zabawy.
Gdy Maciej wszedł do przybytku na sekundę może zapanowała cisza, a ciekawskie spojrzenia przylepiły się do niego jak jemioła do drzewa. Mężczyzna przywykł już do tych rytuałów. Widział je nie raz. Przygodowcy zawsze przykuwali wzrok spragnionych nowości ludzi. Po chwili oczy się od niego odlepiły, a karczma na nowo zaczęła huczeć głosem zebranych.
Maciej podszedł do lady i przywołał do siebie barmankę. Dziewczyna podeszła do niego trochę niepewnie. Różne opowieści o Przygodowcach krążyły. Ci ludzie odwiedzali niebezpieczne miejsca- Kto wie jaka klątwa się ich czepiła?
-Nie bój się pani. Ja tylko na trunek przyszedłem - powiedział Maciej i rzucił na stół parę brązowych monet. - To nie pieniądze z Gdańska, ale są prawdziwe. Niestety to ostatnie monety jakie posiadam.
Kobieta podniosła zapłatę. Jedną z monet ugryzła, aby sprawdzić czy nie sztuczna.
-Dużo tego nie ma. Zarobku szukasz? - odparła chowając pieniądze do wypchanej sakiewki.
-Szukam, ale na razie chce piwo wypić. Co wy tutaj taki ruch macie?
- Mecz był na arenie. Tu nieopodal. Nasi wygrali, to teraz świętujemy.
- Mówią, że drużyna Lechii tutaj najlepsza. - przyznał Maciej i pociągnął mały łyk piwa. Trunek był podły niezmiernie, ale i tak po ciężkiej wędrówce smakował mu przednio.
Kobieta chciała coś jeszcze odpowiedzieć, ale przerwał jej barczysty chłop domagający się piwa. Maciej poczuł jak ktoś szarpie go za płaszcz. Odwrócił się i spostrzegł dwóch mieszczan przypatrujących mu się ze strachem.
-Czego chcecie dobrzy ludzie? - zapytał.
-No tego, skarb znaleźliśmy... - zaczął grubszy mężczyzna, przypominający z postury bekę wina.
- A mówią, że ty Przygodowiec jesteś i możesz nam pomóc - dokończył jego kompan, który dla równowagi był chudy jak tyka.
-Gratuluje wam odkrycia, ale nie bardzo rozumiem co to ma ze mną wspólnego. Podzielić się chcecie?
-Bo my już tego skarbu nie chcemy. On przeklęty jest i duch się jego zwrotu domaga. - odpowiedział gruby omijając przy tym wzrok Macieja. -No bo on z cmentarza był. Teraz duch za nami łazi. Dzieci straszy, a i krowy mleka nie chcą dawać.
-To ja mam teraz na cmentarz jechać i wam tyłki ratować? - zapytał Maciej popijając piwo.
- Zapłacimy, tylko klątwę z nas zdejmij. Przygodowcem jesteś. Robisz takie rzeczy.
- Pieniądze macie?- zapytał z zainteresowaniem Maciej, którego sakiewka niemal już pusta była.
Mimo, że Przygodowcem był szlachetnym, to okazji na zarobek łatwo nie odrzucał. Raz jeszcze tęskno spojrzał na gwar karczmy, po czym po kufel sięgnął i pół litra piwa jednym haustem pokonał. Przetarł usta z piany i do dwóch mężczyzn się uśmiechnął.- No to ruszajmy w drogę.
***
Mężczyźni zaprowadzili Macieja przed wejście na arenę Lechii boiskiem także zwaną. Zaraz obok przy drodze Romualda Traugutta stał kamień z czarnego marmuru. Upamiętniał on dawny cmentarz, który obecnie miejsca parkowi ustąpił. Gdy się obok niego stanęło i wzdłuż betonowego płotu areny spojrzało wyraźnie człowiek cerkiew prawosławną mógł dostrzec. Właśnie w jej kierunku Przygodowiec Maciej wraz ze swoimi towarzyszami przez park się udał.
- A gdzie groby na tym cmentarzu?- zapytał zdziwiony Maciej.
- Nie ma. Park zrobili. - odpowiedział mu gruby.
- To skąd wyście ten przeklęty skarb wykopali?
-Bo jest jeszcze jeden cmentarz. Starzy niż ten, co go na tej tablicy co ją mijaliśmy upamiętnili. I groby ciągle tam stoją. Nikt tam nie chodzi bo to straszne miejsce jest.
Gdy ta mała ekspedycja pod murami Cerkwi stanęła przewodnicy Macieja wyraźnie pobledli. Strach ich jakiś obleciał i ani kroku już zrobić nie chcieli.
- Boicie się teraz? A wykopać skarbu to się nie baliście? - zapytał chytrze Przygodowiec.
- Nie baliśmy się, bo pijani w sztok tam szliśmy. Ale tam są groby. Stare nagrobki. Wiele ich. Kto wie co tam za licho spotkać można? Nikt o zdrowych zmysłach o suchym pysku tam nie wyruszy!
-Kto martwy ten w grobie leży - odparł Przygodowiec. -No chyba że się go obudzi. Dawajcie mi ten wasz skarb i drogę wskażcie to dalej sam pójdę.
-Wzdłuż muru areny podążać musisz. Za cerkwią przejść i dalej pod górę. Na cmentarz trafisz. Znajdź tam grób Paula Heinricha. To jego skarb. - wytłumaczył chudy, a potem w ręce Macieja wepchnął małą skrzynkę. - To ten skarb. Zakop go!
-Coś lekki jakiś - zauważył Maciej - To pieniędzy w nim nie było?
-Były, ale już zniknęły - odparł chudszy mężczyzna. - Rozeszły się. Nowe ubrania potrzebne były dla dzieciaków.
-Duch nie pieniędzy chce, tylko skrzynki zwrotu. - dodał gruby.
-Coś mi się wierzyć nie chce. Duch tylko zwrotu tej laleczki pragnie? - zapytał Maciej wyjmując z pudełka szmacianą laleczkę.
-Ja tam z trupem nie rozmawiam, ale pieniądze po śmierci to mu raczej zbędne, a co tą lalkę wyciągam to on się pojawia.
***
Maciej ruszył wskazaną drogą. Najpierw Cerkiew tyłem minął, a potem wspinać się po leśnej drodze zaczął. Po lewicy swojej ciągle arenę miał. Wszedł na szczyt małego wzniesienia i zobaczył płyty nagrobków wśród drzew wystające. Mimo, że wiele już w życiu widział to po plecach mu zimny dreszcz przebiegł. Miejsce było stare. Kamienie nagrobne były zniszczone, popękane i brudne. Wszędzie bluszcz królował. Cała ziemia do niego należała i drzewa także pod jego panowanie się dostały.
Przygodowiec po cmentarzu chodzić zaczął i nagrobku Paula Heinricha poszukiwać. W końcu odnalazł jasną płytę czarną tablicą ozdobioną. Grób podobnie jak parę pobliskich wsparty był drewnianą podporą. Znajdował się pod koniec cmentarza, blisko betonowego muru areny.
Gdy Maciej obok niego stanął i nazwisko zmarłego głośno odczytał wokół niego zaczęły dziwne rzeczy się dziać. W jednej chwili zrobiło się cicho. Potem ten dziwny, niepokojący spokój rozdarły szepty. Po chwili wokół grobu mgła się zaczęła gromadzić. Było jej tak dużo, że Maciej już swoich butów skórzanych dostrzec nie mógł. Nagle biała chmura zaczęła formować się w sylwetkę człowieka. Wszystko trwało sekund parę, ale Maciej wyraźnie widział jak z mgły wyrastają nogi, tors, ręce i głowa. Normalny człowiek już pewnie stracił by nerwy, Maciej jednak był Przygodowcem. Ducha już niejednego widział i wiedział, że nie ma się czego obawiać.
- Nie uciekasz? - zapytała zjawa, która już nabrała koloru. Teraz wyglądała niema jak zwykły człowiek, poza tym, że przez jego ciało można było dostrzec to co za nim się znajduje.- Zwykle przede mną uciekają i porozmawiać normalnie nie mogę.
-Przygodowcem jestem. Poszukiwaczem. Z duchami już do czynienia miałem. - odparł Maciej. - To twoje jest? - zapytał pokazując zjawie skrzynkę daną mu przez chłopów.
-Tak! Poznaję! To przez to nie mogę stąd odejść! Ta lalka szmaciana jest ze mną związana. Zakopać musisz to tak samo jak mnie zakopano. Pomożesz mi?
- Co mam zrobić?
- Dwie rzeczy Przygodowcu. Po pierwsze zaklęcie musisz odnaleźć - odparł podekscytowany duch. - Z grobu mego spisz rok mych urodzin i rok śmierci. Napisz je obok siebie jako jedną liczbę, która osiem cyfr posiada. Następnie napisz imię kostuchy, co do martwych wszystkich zabiera. Zaklęcie wypowiedz, a imię razem z lalką szmacianą zakop pod drzewem na skarpie, tu nieopodal.
Duch zniknął. Mgła się rozwiała pozostawiając Macieja samego na cmentarzu. Mężczyzna podrapał się po głowie jak to miał w zwyczaju i do roboty się zabrał. Rok urodzin i śmierci z nagrobku spisał. Imię kobiety znał aż za dobrze. Często na ślad jej działań trafiał, a i to wzgórze owocem jej pracy usiane gęsto było. Pozostało znaleźć odpowiednie miejsce by rytuał dokończyć.
Ponad cmentarzem, równolegle do muru areny i pasu grobów, zboczem skarpy ciągnęła się udeptana droga. Przygodowiec wszedł na nią i ruszył w kierunku, z którego tu zaszedł. Po swojej prawicy miał groby, a po lewicy krawędź skarpy. Droga zawiodła go do najwyższego miejsca na wzgórzu. Stąd doskonały widok miał Maciej na cały Wrzeszcz, a i nawet Bałtyk dało się dostrzec. Chwilkę w tym punkcie spędził podziwiając las zabudowań i niebieskie morze. Poczuł nawet na twarzy bryzę pełną jodu. Wiedział jednak, że robotę ma do wykonania. Rozejrzał się dookoła. Nieopodal dostrzegł wielki metalowy słup na czterech nogach stojących. Kolos dźwigał jakieś druty wysoko nad ziemią. Maciej ruszył w jego stronę, oddalając się od płotu areny i grobów.
Parę kroków zszedł w dół. Znalazł się na kawałku płaskiej ziemi pokrytej trawą. Tutaj drzewa były młodsze. Rosły rzadko i niepewnie, jakby coś im korzenie blokowało. Nagrobków także w tym miejscu nie było. Na końcu tej polanki znajdował się jakiś betonowy pomost! Maciej podszedł do słupa na czterech nogach stojącego. Stąd już zobaczył, dlaczego teren taki płaski nagle się zrobił. Pod drzewami znajdował się jakiś budynek!
Wejście do niego stare było i pomimo, że zniszczone przez wandali nadal stało dumnie. Maciej zauważył, że zaklęcie ochronne na nie rzucono. Stary czar zwany „monitoringiem" miał drzwi bronić. Przygodowiec wątpił, że ten czar działał. Ślady obecności ludzi były tu aż zbyt oczywiste.
Maciej stanął twarzą przed drzwiami i zrujnowanymi schodami. Blisko miejsca już był gdzie rytuał miał odprawić. Spojrzał w prawo na stromą skarpę. Ujrzał tam dziwne zjawisko - zdawało się, że z jednego korzenia, aż trzy drzewa wyrastają! Wszystkie one pięły się nie w górę, ale na boki. Wyglądały jak szpony wyrastające z ziemi.
Przygodowiec wspiął się po stromej skarpie do szponiastego drzewa. Łopatę wbił w sam środek, pomiędzy korzeniami. Wypowiedział zaklęcie, a następnie skarb zakopał zapisując na dołączonej do niego kartce imię kobiety, co nieszczęśliwego ducha zabrała. Następnie skrzynkę zamaskował, aby jej już nikt nie znalazł.
Maciej przetarł czoło po robocie. Duch mógł już spokojnie odpocząć, a on zasłużył na piwo w karczmie. Ukłonił się przed umarłymi i wrócił do miasta w poszukiwaniu kolejnej przygody. Tym razem liczył na to, że zamiast cmentarza zwiedzić będzie musiał jakieś ustronne miejsce z ładną dziewką pod jedną i butelką wina pod drugą ręką. Liczył na to, że może barmanka z karczmy chętnie gdzieś z nim zawędruje. To już jednak zupełnie inna opowieść...
***
Mówią, że ta historia prawdziwą jest. Że skarb nadal leży w korzeniach tego drzewa. Powiadają, że zaklęciem do jego otwarcia są lata z nagrobku i tajemnicze imię w skrzyni zakopane razem, wielkimi literami napisane. Podobno w każdej legendzie ziarno prawdy się znajdzie. Jeśli odwagi wam więc nie braknie, śladem Macieja możecie wyruszyć skarbu zakopanego przez niego szukać. Ja stary jestem. Odpocząć muszę.
Jeszcze nie jedną opowieść o Przygodowcu Macieju wam opowiem. Wszystko jednak w swoim czasie.

 

 

Obrazki/zdjęcia
Interesujący nas nagrobek (daty zamazałem)
Szponiaste drzewo, które broni skarbu