Bardzo lubię odwiedzać takie wsie. Kompletna głusza, środek lasu, tu nawet PKS nie dochodzi. Nie wiem czy autobus chodzi, ale u nas tak się mówi. Tutaj wrony zawracają, psy d… szczekają, a gęsi na łańcuchu chodzą. Może niezbyt piękne określenia, ale wcale nie obraźliwe. Wystarczy trochę poczucia humoru i dystansu. To wszystko tak naprawdę znaczy, że tutaj naprawdę odpoczniesz, czas zwolni, a problemy choć na chwilę staną się mniej istotne. Jednak i to miejsce ma swoją tragiczną historię. Na niedalekim przejeździe kolejowym jest krzyż z tabliczką informującą o śmierci nieuważnego kierowcy. Droga tu nie najlepsza, więc kierowca nie mógł pędzić, pociąg też nie jeździł za szybko, a jednak doszło do wypadku. Kolejna niepotrzebna śmierć.
Kesz jest kilkadziesiąt/kikanaćie metrów od przejazdu, w sporej kłodzie, którą trzeba obejrzeć z każdej strony a kesz się znajdzie