Dawno, dawno temu gdy wokół zamku istniał gród, którym rządził książę hulaka, zamiast zajmować się poddanymi wolał jeździć na polowania i hulać z kompanami. Pewnego dnia na progu ubogiej chatki nad rzeką siedziała starsza kobieta i rozpaczliwie płakała, widać spotkała ją jakieś nieszczęście. Okazało się, że jej ukochany jedynak Janko, został niesłusznie oskarżony o pobicie rajcy Macieja i wrzucony do ciemnicy w więziennej wieży na zamku. Trzymano go tam o chlebie i wodzie, niestety jego los był przesądzony, tylko książę mógł się zlitować i ułaskawić go. Ale nie spieszno było księciu do sprawowania sądów, wolał polować w Goleniowskiej Puszczy i zabawiać się na zamku przy winie i muzyce.
Biedna matka postanowiło pójść na ratusz i tam błagać rajców o zmiłowanie. Daremnie jednak kołatała kobieta do serc miejskich wielmożów, daremnie łzy wylewała. Twarde były serca rajców i nierychliwe do miłosierdzia, a biedny chłopak modlił się i wierzył w cud, że uda mu się wyzwolić z ciemnicy. W końcu matka postanowiła udać się do księcia, aby błagać go na kolanach o życie jedynaka, długo czekała na księcia aby paść mu do stóp, kiedy w końcu zobaczyła go wracającego na koniu z polowania, okazało się, że książę zły był okrutnie, bo mu umknął przepiękny rogacz i zniknął w gąszczu. Kiedy dowiedział się czego chce od niego staruszka, zniecierpliwiony huknął na niewiastę: „Nie ma litości dla zabijaków! Wytępić ich trzeba wszystkich, by spokój zapanował w mieście! Precz!"
Gdy kobieta usłyszała te słowa podniosła się z kolan i wygrażając pięścią księciu zawołała: „Biada tobie książę, biada! Już nigdy nie zaznasz spokoju, ni ty, ni nikt z twego rodu! Niech wszyscy potępieńcy z twojej więziennej wieży zamienią się w czarne kocury i nocami miauczeniem swoim przypominają ci o swej męce i śmierci.... I tak się stało.
Odtąd nie było spokoju na zamkowym dziedzińcu. Nocą szalały tu zgraje czarnych kotów, miaucząc przeraźliwie. Na próżno książę szukał miejsca, w którym mógłby usnąć spokojnie, wszędzie dochodziło go wściekłe miauczenie. To było straszne, nie dały się kociska wytępić, psy przed nimi uciekały, a koty szalały dalej przez stulecia bezkarnie. Pewnie do dziś można je zobaczyć na zamkowym dziedzińcu.
Keszyk ukrył się pod kordami, proszę go dobrze odłożyć, żeby był przyczepiony na wpych. Pojemnik musi być dobrze zamknięty, bo inaczej dostanie się wilgoć do środka, powodzenia.