Cześć Jeśli bym powiedział że skrzynkę założyłem spontanicznie to trochę bym was okłamał gdyż Kto normalny bierze wkrętarkę, siekiere na wakacje. Ścieżka chciałem zadedykować hr. Jan Uszowi. Cytuję Po co tam jedziesz przecież tam jest tylko parę keszy. No to teraz będzie ścieżka.
Zbyt wiele skarbów zrabować się nie udało, ale i ludzi do podziału jest mniej. Wracamy na spokojne wody by tam podzielić łup. Niestety nastroje załogi są kiepskie. Chłopcom obiecałem znacznie więcej, ale kto się spodziewał że za tą czarną pipe ojciec nawet grosza złamanego nie da!!! Teraz każdy by chciał wziąć ją do swojej kajuty, ale ja wciąż liczę że mnie się to opłaci. Skoro ojciec nie chce za nią zapłacić, może zapłaci kto inny. Jakby tego było mało od trzech dni nie ma wiatru. Ocean gładki i ta cisza. Oszaleć można.
Coś zaczęło się dziać. Jeszcze nie wiem o co chodzi, ale przecież to nie może być dezercja. Wszak nie ma gdzie ani na czym uciec. A jednak z godziny na godzinę nas ubywa. Albo ktoś zwariował, albo się dzielić nie lubi. Kazałem wszystkim wejść na pokład i w okręgu stanąć plecami do siebie. Niestety to nie robota człowieka. Na pokład zaczęły wślizgiwać się macki. Wielkie, długie z przyssawkami i po kolei cap, cap porywają załogę! Niech mnie kule biją!
To kałamarnica!!! Pal licho z ludźmi. Wynajmie się innych, ale statek zacząć trzeszczeć. Jeszcze chwila i szlak go trafi. W drzazgi pójdzie i po nas! K...wa po mnie!!! Topory, piły i wszystko co ostre do rąk. I ciąć, walczyć, tłuc ile wlezie, bo jak nie puści... Haha... Wiatr się zerwał i suka odpuściła. Jednak pomimo tego że się wyrwałem straty były ogromne. Zostałem sam z czarną. Nie. Zaraz? Ktoś tu jeszcze jest. Chrapie nawalony jak biszkopt głuchy przybłęda I nawet nie miał pojęcia co się wydarzyło!!! Nachlał się i zasnął. Nic nie słyszał. Hehehe... Nie ma tego złego... Przynajmniej ma kto pokład wyszorować!!!
Kesza szukajcie 60 kroków od asfaltu wzdłuż ścieżki.
Dla pierwszych trzech znalazców certy.