Prawdę mówiąc w życiu jestem cholernie naiwna i łatwo daję się wplątać w kłopotliwe sytuacje...
To było na samym początku naszej znajomości. Siedzieliśmy sobie przy kominku, cudowna muzyka Henrego Du Monta sączyła się cicho wprawiając nas w błogi nastrój....
- słuchaj, a może pójdziemy na krótki spacer? - zapytał niespodziewanie Marian.
Za oknem szykował się zmrok a lejące się z ciemnego nieba strugi deszczu absolutnie nie zachęcały do wyjścia z domu, Spytałam więc z niedowierzaniem:
- ale akurat teraz?
- tak teraz! Znamy się na tyle dobrze, że przyszedł czas, bym Ci coś pokazał na osobności.
Więc poszliśmy.
Marianie wybacz, że o tym piszę, ale po tym co tego wieczoru przeżyłam i zobaczyłam, nie znajduję powodów by ukrywać pewne fakty:
Marian ma małego ptaszka.
DELIKATNIE ! NIE CIĄGNIJ!