Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia! Kordy w tym miejscu bardzo pływają, dlatego sprawdź podpowiedź kodowaną.

Noworoczny objazd skrzynek. Ostatnio jak tu byłem, to brakowało maskowania (o czym poinformowałem założycielkę), a dzisiaj po drodze znalazłem maskowanie i postanowiłem zrobić serwis skrzynki (bo nie pamiętałem, żeby jakiś był w międzyczasie). Niestety, chyba znowu skrzynka zginęła.

Sugeruję przeniesienie głębiej w las, lub przynajmniej dalej od drogi, bo to miejsce bywa dosyć uczęszczane... w tygodniu lub przy brzydkiej pogodzie jest pusto, ale w pogodny weekend bywa tłoczno. Ostatnio musiałem przeczekiwać ze trzy grupy spacerowiczów.

Skrzynka gotowa do szukania. Nowe, magiczne miejsce, maskowanie bez zmian

. 

To było moje drugie podejście. Jak byłem tu poprzednio to ptaszek gdzieś odleciał 

Szybko znaleziona z Hekinu podczas niedzielnej wycieczki dzięki 

2949

Mały spacerek żeby obejrzeć ptaszka. I z oględzin nici. Pozbierałem lekko do kupy pozostałe Marianowe atrybuty - tego jednego jednak bylo brak. 

Marian może i ma małego ptaszka, ale za to jest to facet z jajami. Nic dziwnego, że lgną do niego samice.

Sam też miałem seksualną przyjemność przy keszu - rozdziewiczyłem ............. nowy logbook :)

Dzięki.

Wiosenny serwis. Całą zimę myślałam nad tym co zrobić, aby zwierzęta kesza nie porywały i wymyśliłam :)

Kolejna znakomitość dnia dzisiejszego, po raz kolejny przewijają się znane postacie M. i W, W. i M. Czyżby W+M=WM :)

Ja  też najpierw znalazłem  żółtą szmatkę a dopiero później skrzynkę, (czego nie byłem pewien do momentu namierzenia logbooka).

Gratuluję znakomitego pomysłu i znakomitej realizacji. TFTC

Kesz znaleziony w kawałkach na ziemi, powrócił na swoje prawdopodobnie oryginalne miejsce.

Może kiedyś powstanie książka o panu Marianie...

Żólta szmatka do czegoś się jednak przydała bo wiedzieliśmy po której stronie drzewa szukać. A kesza znaleźliśmy na ziemi. Trzy elementy i certy znalazcy wróciły w najbardziej prawdopodobne miejsce. A historia kesza, no cóż pan Marian to taki nasz skrzynkowy celebryta. Wcześniej czy później musiał o nim powstać kesz rodem z Pudelka.

Razem z MiszkaWu, Psikiszkiem i wzorowym.

Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia!

Żółta ściereczka w keszomiejscówce  to  nie śmieć -nasączona jest preparatem odstraszającym kuny. 

Skrzynka za blisko, żeby do niej specjalnie jechać, a jakoś tak ciągle wychodziło że nie po drodze... albo zapominaliśmy o niej. Ale dziś się udało tu trafić.

Nie wiem skąd mi się wzięło  że skrzynka jest w parku, podjechaliśmy, usiedliśmy na naszej ulubionej ławeczce rozwałkowej, patrzymy - jest ptak! (foto) Już miałem zapychać do niego wpław, ale że miejsce dosyć przypałowe, to postanowiliśmy się upewnić... a tu okazuje się że skrzynka jest jednak kawałek dalej.

No to jedziemy, a tu obok jakaś impreza dożynkowa, cy cuś... co gorsza wzdłuż drogi sporo zaparkowanych samochodów, baliśmy się że do samej skrzynki, ale na szczęście nie. Jednak co chwila coś przejeżdżało wzniecając tumany kurzu, tak więc dziś warunki na szukanie mało komfortowe, ale szukać się dało.

Szukamy, szukamy, no jakby coś jest w rodzaju skrzynki, ale bez logbooka... staramy się sprawdzać delikatnie, nic na siłę żeby niczego nie rozwalić i tak znajdujemy zapomnianego TTFa, co nas upewnia że dobrze szukamy. Rozglądamy się jeszcze po okolicy, czy coś się nie wala, ale nic. lavinka dzwoni do Werrony, żeby zgłosić sytuację i upewnić się co i jak, a ja w międzyczasie jednak znajduję walającą się nieco dalej skrzynkę Jako że jest uszkodzona, to zabieramy ją ze sobą i  później oddajemy założycielce.

Obrazki do tego wpisu:

Ptaszek Mariana?

Nie, Łabędź Józef to nie skrzynka...

Już myślałam, że skrzynka przepadła, bo na miejscu znaleźliśmy tylko TTF. Ale w trakcie dzwonienia do założycielki Meteor znalazł pojemnik właściwy, bardzo zmiędlony. To się nazywa skrzynka, nawet zwierzątka dały się nabrać na kamuflarz. ;)

No cóż, kuna dobrała sie do kesza i wywlokła logbook. Trochę pogryziony, trzeba przeserwisować :)

Z tego co zobaczyłem, to Marian nie ma małego ptaszka, raczej nie ma go w ogóle, biedaczek...

Muszę szczerze wyznać, że z ptaszkiem to mi się nie poszczęściło...

Najpierw znalazłem się gdzieś w innych stronach, kiedy to ptaszek się wychylił, no i oczywiście FTF nie był na tyle łaskawy, żeby czekać na mój powrót; Wiadomość o tym, że skubaniec został ustrzelony przez kogoś innego dotarła do mnie jak byłem w drodze powrotnej a do kesza miałem jeszcze z godzinę jazdy. A ponieważ to nie było tak całkiem po drodze zamiast po kesza pojechałem do domu.

Później, kilka razy się okazywało, że ptaszek jakoś cały czas jest nie po drodze, przez co straciłem nie tylko FTFa, ale i jakiekolwiek punktowane miejsce. I nawet Werrona mi w końcu któregoś razu powiedziała, że czemu ja tak unikam marianowego ptaka...

Wreszcie jest ptak się doczekał - dziś, po drodze na małą przerwę od codzienności, zajechaliśmy tutaj razem z Mi-Mi żeby poznać prawdę...

No i co ja mam powiedzieć, żeby zachować takt i należyte maniery?

Zaiste, piękny okaz dębu! A lato też było piękne tego roku...

Dziękuję bardzo!

Mototramp: potem były niezłe jaja...

Według moich informacji było to tak:

Marian jako z(n)apalony ornitolog pokazał ptaszka Werronie a później rzekł do niej:

"Poka sowę!"

A co było dalej, tego nie wiem...?

śliczna skrzynka Werrono!  podjęta z Wallsonem na powrocie z weekendowego wypadu, bardzo dziękujemy!

Znaleziono podczas pochmurnej psio-wędrówki. Wzięty STF. Biorąc pod uwagę wszelakie talenty Mariana w tym również umiejętność maskowania, wydaje mi się, że nie mogąc opędzić się od samic zwanych potocznie "samicami Mariana" użył jakże niewinnego podstępu, żeby móc w spokoju spożywać swój ulubiony napój z owoców gruszy.

Wracając ze slunska postanowiliśmy zawadzić o Radziejowice i naocznie przekonać się jakiego to Marian ma orłaOrnitologiem ani urologiem nie jestem ale mi się podobał! Gwiazda za to :)