https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c9/Papst_Clemens_VIII_Italian_17th_century.jpg
W odległych czasach w XVI wieku,
tak tak XVI dobry człowieku.
Prosto do Polski,
przybył nuncjusz apostolski.
Hipolit Aldobrandini bo o nim mowa,
nie dał dojść nikomu do słowa.
Gdy ktoś smaku wareckiego piwa nie pochwalał,
a zamiast tego inny trunek pod niebiosa wychwalał.
Tak się w złocistym płynie rozsmakował,
że już żaden inny napitek mu nie smakował.
Dlatego żal mu było nasz kraj opuszczać,
i nie chciał do siebie tej myśli dopuszczać.
Lecz Ojciec Święty do Watykanu go wzywał,
a obowiązek sługi mu to nakazywał.
Lecz straszna rzecz się wydarzyła,
Hipolita poważna choroba zmorzyła.
W gorączce i cierpieniu na łożu śmierci,
zamiast się modlić do wszystkich świętych,
Hipolit krzyczał Santa piva di Warka!
Zebrani oniemieli. Nie wiedzieli co się dzieje,
nie kojarzyli takiej świętej lecz mieli nadzieję,
że za wstawiennictwem "Pivy",
Hipolit wróci do niż żywy.
Dlatego też wspólne modły zaczęli,
aby pomogła nowa święta i wszyscy anieli.
Hipolit to usłyszawszy ze śmiechu nie mógł wytrzymać,
lecz to była największy dar jaki mógł od przyjaciół otrzymać.
Pękł wrzód co sił go pozbawiał,
a każdy nowy dzień wigoru dodawał.
I tak mili moi Hipolita wybrano na Ojca Świętego,
przyjmując imię Klemensa VII.
Często jednak myślami wracał do dawnych czasów, a przy tym swą brodę gładził
wspominając smak piwa z wareckich kadzi.