Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
[RuMAK] Młyny wiatrowe Warszawy - OP8KUZ
Właściciel: azhag
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 109 m n.p.m.
 Województwo: Polska > mazowieckie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Mała
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 09-03-2017
Data utworzenia: 15-02-2017
Data opublikowania: 09-03-2017
Ostatnio zmodyfikowano: 30-03-2017
65x znaleziona
1x nieznaleziona
4 komentarze
watchers 11 obserwatorów
314 odwiedzających
52 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
31 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: bartekt1702, Błękitna Team, Bulwieć , canescens, Cezex, desorden, Elvis7, gogiel, iwonia1999, jaculo, jatar, JHO, keram58, lavinka, Maciek_B, majciorek, Majonez299, martuś, meteor2017, Michu4000, mieszko, Paprotek1, PrincePolo, Psikiszek, r00t7, revv, Robcon, rubin, stasiekm, szubaada, WASYLPL
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Skrzynka niebezpieczna  Szybka skrzynka  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp  Dostępna tylko pieszo 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

RuMAK

Skrzynka założona w ramach Ruletkowej Mazowieckiej Akcji Keszotwórczej
Wylosowane kategorie:
typ: tradycyjna
minimalny rozmiar: joker
sposób ukrycia: ekstremalnie
miejsce/temat: żywioły

W zeszłym roku podczas MIAU mieliśmy już skrzynki poświęcone żywiołom wody i ognia, lecz żadnej o żywiole ziemi i powietrza (nie licząc OP8EZY poruszającej temat wszystkich czterech). Postanowiłem wypełnić tę lukę, mój wybór końcu padł na ten ostatni żywioł. Tylko jak go przedstawić? Po krótkich rozważaniach wpadłem na pomysł: w sposób, w jaki został przez człowieka zaprzęgnięty do pracy. Zapraszam do opowieści o słynnych arcywrogach Don Kichota.


 

Młyny wiatrowe nieszczególnie kojarzą się z krajobrazem Warszawy, ale jeśli się zastanowić – przecież mieszkańcy stolicy potrzebowali mąki, zaś nazwy własne takie jak Wiatraczna, Młynów czy Młynarska mają dość jednoznaczną etymologię. I rzeczywiście, wiatraki w Warszawie niegdyś były jeśli nie powszechne, to przynajmniej nie rzadkie.

wypoczynek
Warszawiacy wypoczywający w cieniu wiatraków, początek XX w (źródło: Muzeum Warszawy)

Jednym z ciekawszych źródeł na temat wiatraków jest plan Warszawy i okolic z 1856 r. dostępny na mapywig.org. Znajdziemy na nim przeszło 100 urządzeń. Największe ich skupiska były w okolicach Koła i cmentarza na Powązkach, ale i w innych częściach miasta młynów nie brakowało – choć lewy brzeg Wisły zdecydowanie dominował nad prawym.

Wiatraki w okolicach Koła
fragment planu Warszawy i okolic z 1856 r. (zob. powiększenie)

Większość warszawskich (czy w ogóle mazowieckich) wiatraków to były tzw. koźlaki – dość prymitywne, drewniane (ze względu na masę) konstrukcje, obracane do kierunku wiatru w całości. Ale nie brakowało też bardziej zaawansowanych holendrów – nowocześniejszych modeli, których korpus był wybudowany na stałe, nierzadko murowany, a obracana była jedynie część dachowa. 

Z czasem wiatraki zaczęły znikać z krajobrazu Warszawy. Po części odpowiadał za to postęp technologiczny – młyny wiatrowe zastępowane były wydajniejszymi młynami parowymi (zobacz również OP0AB6), po części trwająca urbanizacja – powstawało coraz więcej wysokich budowli „zabierających wiatr” potrzebny urządzeniom do pracy, po części… import tańszej mąki z Cesarstwa Rosyjskiego.

Ofiarą rozbudowy miasta padł m.in. młyn na terenie szpitala przy ulicy Marszałkowskiej. Z relacji malarza Wojciecha Gersona zamieszczonej w Tygodniku Ilustrowanym:

W r. 1855 szpital miał jeszcze na terytoryum swojem od ulicy Zgoda, wiatrak holenderski na swój użytek domowy; dopiero gdy na ulicy Marszałkowskiej stanął dom trzypiętrowy i zabrał wiatrakowi wiatr zachodni, najlepszy, nieczynny sprzęt gospodarski rozebrano (…)

szkic wiatraka
Szkic rozebranego wiatraka, wykonany przez Gersona

Młyny wiatrowe ostatecznie zniknęły z Warszawy w latach 20 i 30 XX w. Większość skończyła jako opał. Najbliższy obecnie wiatrak znajduje się w miejscowości Linin, niedaleko Góry Kalwarii – przypadkiem się składa, że to młyn warszawski, przewieziony tam w roku 1917. Wg relacji pracował jeszcze do lat 40, obecnie niestety niszczeje – bez kluczowego atrybutu, skrzydeł, prezentuje się wręcz smutno.

Niewiele brakowało, a wiatraki (w liczbie pojedynczej) powróciłyby do stolicy. W 2011 r. władze Woli zakupiły młyn z Garwolina, by go odremonować i uczynić z niego atrakcję turystyczną oraz symbol profesji, z której niegdyś dzielnica słynęła. Plan ten jednak nie został zrealizowany – przeceniono nakłady potrzebne do przeprowadzenia inwestycji, ostatecznie w 2013 r., z uwagi na rosnące koszty utrzymania, młyn został odsprzedany ze stratą. W sumie, wliczając magazynowanie i bieżącą konserwację, utopiono blisko 400 tys. zł, a młyn w końcu nigdy nie stanął – szkoda, nie tylko ze względów finansowych.

Skrzynka

Kesz znajduje się na terenie Lasku na Kole, w rejonie gdzie niegdyś wiatraków nie brakowało. Jednak w samym miejscu ukrycia, wg mojej najlepszej wiedzy, młyna nigdy nie było – zostało ono wybrane bardziej ze względu na możliwość komfortowego umieszczenia i podjęcia czegoś więcej niż mikromagnetyka pod parapetem. Chociaż kto wie? Jakby się dobrze wsłuchać, może by się dało jeszcze usłyszeć echo skrzypiących skrzydeł i mielących żaren?

Do kesza można udać się z dziećmi, jednak podejmować go powinna osoba dorosła i w miarę sprawna fizycznie. Raczej też odradzam zakładanie wieczorowych strojów na keszowanie.

W pojemniku 0,7 l na znalazców czeka oczywiście logbook, certyfikaty (dla pierwszych trzech zespołów potrójne specjalne, dla pozostałych zwykle), coś do pisania i garść fantów.

Zależnie od której strony będziecie podchodzić do kesza, droga może wypaść przez tory kolejowe – chyba nie muszę mówić o szczególnej ostrożności podczas ich pokonywania?

Obrazki/zdjęcia
Charakterystyczny punkt w pobliżu, od kesza dzieli Cię tylko kilka metrów ;)