Podmiot (dawniej Aron) – zwierzę pospolite, chodź wyjątkowe. Żyje w środowisku miejskim, ale najlepiej czuje się na łonie natury, na łąkach, w lasach, w miejscach opuszczonych. Wszędzie mu jest dobrze, gdzie tylko może pobiegać i wdrapać się na jakąś wysokość.
Podmiot może jest krwiożerczy, straszny prawie jak czarna bestia, ale też lubi głaskanie i drapanie za uchem. Uwielbia też grać w łapki.
Możesz go przechytrzyć i rozpieścić jakąś "pysznotką" dla kotów drapieżników, a na pewno Cię polubi.
Trochę historii:
Podmiot urodził się (prawdopodobnie) 01.06.2016r. w Gdańsku, koło Stoczni Północnej.
W jego życiu nastąpił przełom w dniu 14.07.2016r., kiedy miał zaledwie 6 tygodni życia i niecałe 700g wagi.
Tego dnia w Gdańsku miała miejsce wielka ulewa i powódź. Kilka dzielnic miasta zostało zalanych, komunikacja miejska stanęła. Miasto było nieprzejezdne. Cała dzielnica (ulice i podwórka), na której żył Podmiot była około 1 metr pod wodą. Obfity deszcz padał jeszcze przez kilkanaście godzin.
Mały, biedny kotek pozostał sam. Reszta jego rodziny gdzieś się pochowała lub zaopiekowali się nimi dobrzy ludzie.
Z sąsiadami od paru godzin usypywałem zapory przeciw powodziowe przed domem z worków i piachu, a około godz. 23.00 usłyszeliśmy w pobliskich krzakach ciche miauczenie kota. Woda odcięła mu możliwość ucieczki, a jedynym schronieniem był dla niego krzak. Kot był całkowicie przemoczony i zziębnięty. Od paru godzin w takim stanie siedział na gałęzi nad tonią wodną i wołał (po kociemu): POMOCY!!
Zabraliśmy topielca. W domu osuszyliśmy go, nakarmiliśmy i położyliśmy do spania. Długo nie mógł zasnąć.
Był chory i przerażony. Przeziębienie i gorączka mocno go osłabiły.
Zaopiekowałem się nim. Do listy zmagań doszły jeszcze pchły i robaki. Stopniowo z wszystkim sobie radziliśmy. Kotek dostał imię Aron, a potem Podmiot, zdrobniale Podi. W Trójmieście Podi odwiedził 4 weterynarzy, a nawet w czasie moich wojaży zawitaliśmy do śląskiej lecznicy.
I tak Podi stał się moim towarzyszem: osobistym kotem terenowym.
Podi jest już zdrowy i w pełni sił, prawie wszędzie ze mną chodzi i jeździ. Byliśmy już na Kaszubach, Kujawach, a nawet na Śląsku.
Na evencie DAG 3- odsłona, zadziwiał wszystkich swoja dzielnością i zaradnością.
Ja nie jestem panem Podmiota, ja się tylko nim opiekuję, bo koty, jak wiadomo, chodzą własnymi ścieżkami.
Nasze ścieżki są podobne, dlatego jesteśmy razem :)
Kesz jest dostępny po wcześniejszym umówieniu się ze mną i Podim a także na wszelkich eventach, na których planujemy się pojawić.
Warunkiem zaliczenia jest własnoręczne wykonanie zabawki dla kota ( coś z niczego), następnie zabawa z nim oraz uwiecznienie tej sytuacji na fotografii, którą należy dołączyć do logu. Wtedy też nastąpi przekazanie hasła :)
POWODZENIA!!!