Jak co roku Marian ciężko znosił świąteczną gorączkę. I gdy wszyscy pogrążeni w klimacie kupowali prezenty, pichcili dwanaście potraw, On planował zatrzymanie świąt na dobre, a dokładniej mówiąc 'zamach' na pewnego brodacza zwanego Mikołajem.
Obserwował, wyliczał, rozrysował mapę trasy Mikołaja i gdy nadszedł odpowiedni moment przystąpił do czynów.
Dziadek z całym zaprzęgiem leciał właśnie na szlaku Łódź-Żyrardów. Gdy mijał mury obronne miasta, Marian rzucił całym impetem w jego stronę specjalnie skonstruowanym pociskiem. Ręce drżały, oczy nie łapały ostrości (czy w tę cholerną Wigilię wszystkie monopolowe muszą zamykać?) Cóż, tym razem spudłował. Jedyny efekt wywrotowej świątecznej działalności Mariana to fakt, że zestresowany Mikołaj zboczył lekko z kursu i czekały go opóźnienia...
Marian się jednak nie przejął, stwierdził jedynie- W przyszłym roku. Dopadnę Cię w przyszłym roku.
I spokojnym krokiem wrócił do domu planować kolejną zasadzkę.
Jaki to pocisk sami zobaczycie. Niech zostanie tam na pamiątkę tego niedoszłego wydarzenia.
Dlatego Proszę Was zachowajcie dyskrecje i ostrożność, bo na reaktywacje nie ma co liczyć, a do tego miejsce jest warte odwiedzenia, wszakże historyczne!