Już drugi dzień jechaliśmy z Marianem rowerami po Pyrlandii. Dwa dni, o dwa za dużo - Marian cały czas zrzędził, że nie chce i nie lubi jechać, że chce pić, że nie będzie spał w lesie...Żałowałam, że dałam się namówić na podróż we dwójkę. Ale cóż, przyjaciół się nie wybiera - to oni wybierają Ciebie .
Marian podróżuje specyficznie, jak dziecko -potrzebuje małych celów. Pod Gostyniem obiecałam mu więc, że jak dojedziemy do Dolska, to kupię mu piwo. Szybko podniósł się z rowu, wsiadł na rower i mocno nacisnął na pedały - kilometry zaczęły umykać szybciej niż minuty!
Zatrzymał się równie nagle, jak ruszył.
- spójrz na prawo!
Przed nami, gdzieś w chaszczach urósł wielki, krzywy komin. I przestało być ważne, że "piwo się chłodzi" (nagle minęło też zmęczenie) - Marian właśnie odnalazł swój nowy dom!
-------------
Jako że byliśmy w podróży, nie mieliśmy ze sobą zbyt wiele. Skrzynka jest więc dość prymitywna (zrobiona z tego, co pod ręką, a raczej w sakwie), za co z góry przepraszam. Gdyby ktoś był łaskaw dołożyć choć mały ołóweczek i strunówkę...
Kesz nie jest "złośliwie" schowany - powiedziałabym, że stosunkowo niedaleko wejścia (szukanie "mikrusa" w takim obiekcie mogłoby być nieco trudne). Wystarczy udać się do budynku z kominem, wejść i się rozejrzeć (GPS nieco szalał, dlatego proszę sprawdzić spojler. ). Miłośników urbeksów zachęcam jednak serdecznie do zwiedzenia całego obiektu i obiektów przyległych!
EDIT 25.02.2019
Po wizycie Sławomira, przyjaciela Mariana kesz zmienił swoją lokalizację i (oczywiście na prośbę moją i Mariana). Nie ma go już pod kordami, gdzie był...banalny i nie zachęcał do porządnego zwiedzania. Pozwiedzaj więc, poszukaj, zobacz złośliwy spojler, a znajdziesz :)
O Ostrowiczku, dworze i cegielni poczytaj tu