Kapliczki, z uwagi na swój urok, różnorodność i niepowtarzalność należą chyba do najbardziej "okeszowanych" obiektów. Tu pragnę zaprezentować jedną z nich zlokalizowaną blisko mojego miejsca zamieszkania. Może dlatego, mijając ją wielokrotnie, nie zauważyłem zachodzących zmian. Przecież była tu "od zawsze". Nawet nie pamiętam, kiedy postawiono ten krzyż obok.
Przypomnijcie sobie, jak kapliczki wyglądały przed laty. Były po prostu szare i smutne. Ożywały kwiatami i szarfami jedynie z okazji świąt, rocznic itp. Z czasem zaczęło się to zmieniać. Podczas moich wędrówek napotykam kapliczki udekorowane przez cały rok świeżym kwieciem i płonącymi zniczami oraz lampionami, a od dość już dawna zaczęto kapliczki malować w radosne barwy.
Dawno temu, w epoce analogowej fotografii czarno-białej planowałem, a nawet zacząłem taki cykl "opuszczone kapliczki". Ta doskonale do tego cyklu pasowała. Dziś jednak nic już nie pozostało z jej dawnego szarego smutku, który zresztą też miał swój "kapliczkowy" urok. Ta stoi przy chodniczku wiodącym z dzielnicy Gąsin do kościoła na Żbikowie. Popatrzcie, jak wesoło "uśmiecha się" do parafian idących na i wracających z nabożeństwa. Kocham ten świat starych kapliczek niezależnie od mojego światopoglądu. Na upartego mógłbym przypisać dość ważną "intencję" zainstalowania tej skrzynki właśnie dziś. Poprzestanę na tym, że też się do kolorowej kapliczki uśmiecham bo mam powód.
Kesz jest umieszczony w jedynym logicznym miejscu i sam wpada w oko więc żaden spojler nie miałby tu sensu. Po zmianie lokalizacji w ramach serwisu poprzednie zdanie nadal jest aktualne.