Jadąc z miejscowości Brok do miejscowości Bojany wjeżdżamy w las tuż przed leśniczówką. Kilka zakrętów, piaszczystych dróg i wjazd na łąkę tuż pod samą rzekę Bug.
Niski stan wody w rzece uwidocznił zatopiony parostatek.
Elementem wystającym z wody tak przez wszystkich nazywany kominem, nim nie jest.
Jest to część kotła parowego w którym zbierała się para do napędu tłoków. Co bardzo dobrze widoczne jest na zdjęciach.
W roku 2006 były próby wydobycia wraku, jednak parowiec dalej spoczywa na swoim miejscu i broni swojej tajemnicy jakiej narodowości jest.
Według relacji jednego z mieszkańców :
- Znam te wydarzenia z opowieści ojca, który mówił, że to było w dwudziestym roku jak Ruskie przegrali pod Warszawą i uciekali. To były cztery statki. Ten który zatonął, holował trzy mniejsze. Jak go ostrzelali polscy żołnierze, wszedł na mieliznę. Tamte trzy odcięły liny i popłynęły w górę Bugu. Jeden podobno zatonął gdzieś koło Broku. Według relacji Eugeniusza Skrajnego, wrak tkwił pierwotnie tuż przy samym brzegu i dopiero jak Bug zmienił koryto, znalazł się na środku rzeki.
Odważni oczywiście przy takim stanie wody - max 170 cm , wchodzą do wody i przechodzą przez wysepkę do wraku.
Kesz to plastikowa tutka lekko zakopana pod drzewem wskazanym w spoilerze