Na budynku przy ulicy Tynieckiej 26 na Mokotowie znajduje się tablica upamiętniająca działalność Harcerskiej Poczty Polowej obsługiwanej przez „Zawiszaków”.
„Zawiszacy” to najmłodsi harcerze „Szarych Szeregów” (do 16-go roku życia). Wykonywali w czasie wojny różnorodne prace. Jednak najbardziej znani są jako listonosze w czasie Powstania Warszawskiego. W ciągu 63 dni Powstania przenieśli ponad 100 tys. listów. Wielu z tych nadzwyczajnych doręczycieli swoją determinację przypłaciło życiem.
Harcerska Poczta Polowa powstała w odpowiedzi na potrzebę kontaktu z najbliższymi, lecz jest także jednym z symboli funkcjonowania legalnego Państwa Polskiego oraz samoorganizacji społeczeństwa w ekstremalnych warunkach. Harcerska poczta rozpoczęła swoją działalność w pierwszych dniach powstańczego zrywu niezależnie od powołanej w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego Wojskowej Poczty Polowej. 19 sierpnia obie struktury zostały połączone w jedną — Harcerską Pocztę Polową
Na pierwszym etapie działania HPP młodzi Zawiszacy wytwarzali skrzynki z tektury i z dykty. Niedługo później w piwnicach zdobytego budynku Poczty Głównej w Śródmieściu znaleziono skład czerwonych skrzynek przedwojennej poczty, natomiast łącznicy z Poczty Polowej AK natrafili w magazynach tejże Poczty Głównej na kilka skrzynek przeznaczonych na wyposażenie wojskowej poczty polowej organizowanej we wrześniu 1939 roku. Skrzynki te oznaczono „Poczta Powstańcza” z wizerunkiem białego orła, lub „Poczta Harcerska” z emblematem zielonej lilijki.
Na potrzeby działania HPP wydrukowano pięć wzorów znaczków w różnych kolorach. Każda dzielnica posiadała swój wzór i kolor znaczka. Wydano też powstańcze kartki pocztowe i przybijano powstańcze pieczątki. W pierwszych dniach Powstania pisano jeszcze na kartkach pocztowych, zaś listy wysyłano w kopertach. Każdy następny dzień zmniejszał jednak szansę na znalezienie papieru. Pisano więc na skrawkach, czasem wielkości biletu tramwajowego.
Powstańczych skrzynek było ok. 40. Umieszczano je na frontonach domów, bramach i przy barykadach walczącego miasta. Były one rozmieszczane głównie w Śródmieściu Północnym i Południowym oraz na Powiślu i pobliskim Czerniakowie. Na Mokotowie były nieliczne, m.in. przy Komendzie Placu V Obwodu AK i przy oddziałach powstańczej poczty przy ul. Tynieckiej 26 właśnie
Wysyłanie listów było bezpłatne. Pieczątka na listach „opłata uiszczona” wskazywała na solidarne działanie warszawiaków: oznaczała ona, że osoba wysyłająca list dobrowolnie przyniosła do punktu pocztowego książki lub jedzenie przeznaczone dla rannych w szpitalach. Mieszkańcy miasta ofiarnie wspomagali też listonoszy, udzielając informacji o adresatach czy wręcz pomagając przekazać listy.
Zgodnie z zaleceniem władz powstańczych listy nie mogły być dłuższe niż 25 słów. Cała korespondencja była oczywiście poddawana wojskowej cenzurze. Cenzorzy – zazwyczaj członkowie rodzin małych listonoszy wybrani przez dowódców „Szarych Szeregów” mieli dbać o to przede wszystkim żeby nadawcy nie przekazywali miejsc stacjonowania oddziałów, ich uzbrojenia itp. Treść listów zazwyczaj nie wychodziła poza informacje całkiem zwyczajne, ale najważniejsze dla adresatów: o stanie zdrowia, poszukiwaniu rodziny, prośby o zaopiekowanie się chorą matką bądź pozostawionym na chwilę maleńkim dzieckiem.
Były jednak także dramatycznie brzmiące listy powstańców z barykad, którzy walcząc z desperacją z Niemcami, mieli coraz większą świadomość, że ich barykady są już nie do uratowania, a ich los przesądzony. Ginęli też i „listonosze”. Jednym z pierwszych był szesnastolatek — Zbigniew Banasiak „Banan”, trafiony na Powiślu przez snajpera.
Pojawienie się skrzynek Poczty Polowej tchnęło nowego ducha w ludność cywilną walczącego miasta. Leszek Prorok ps. „Leszczyński” z batalionu „Ruczaj” wspominał:
„Ludzie wyszli ze schronów... Przyglądają się skrzynce i niejeden ma łzy w oczach: Polska Poczta Polowa. Mój Boże!”.
Po wojnie odnaleziono w gruzach Warszawy tylko dwie z kilkudziesięciu skrzynek. Jedna z nich znajduje się w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Zaginęło także Archiwum Poczty. Do dzisiejszego dnia nie wiadomo, czy leży gdzieś pod gruzami, czy też, jak mówią niektórzy świadkowie, znalezione przez UB, zostało zniszczone w latach pięćdziesiątych.
O keszu:
Kesz to 5 ml. probówka zamocowana magnetycznie od strony ulicy w okolicy wejścia na posesję. Z racji wielkości w środku znajduje się tylko logbook, więc weź coś do pisania.
Proszę o ostrożne otwieranie i jak już będzie można chwycić logbook to chwycenie za niego i wyciągnięcie, a po wpisie porządne zwinięcie i równie ostrożne wsunięcie :-)
Zawsze łatwiej jest wyciągnąć w ten sposób, niż siłować się stukając probówką, albo nosić przy sobie dodatkowo jakąś pęsetę. Po co? Skoro można kulturalnie, delikatnie, bez problemów. ;-)
Розовая рыбка / Pink fish
- Całkowity dystans: 11359 km
Łajber
- Całkowity dystans: 18823 km