Takich miejsc jak to jest w Polsce dokładnie 40. Tu krzyżują się "równe" równoleżniki z "równymi" południkami. Większość z nich wypada gdzieś w środku pola, albo w lesie. Jedno trafia w jakiś staw hodowlany. Jedne są lepiej dostępne, inne gorzej. Przecięcie N51° E23° jest szczęśliwie względnie łatwe do zdobycia, bo wypada niemal na miedzy pola (lekko w zbożu, ale dosłownie dwa kroki). Gorzej jest natomiast z założeniem kesza dokładnie w punkcie, bo prędzej czy później zostałby zaorany lub zadeptany. Dlatego jest to kesz offsetowy, co oznacza, że sama skytka jest w pewnej odległości od lokalizacji kesza w serwisie.
I teraz pytanie jak zaliczyć? Oczywiście, ten kto dotrze do skrzynki zalicza kesz niejako z automatu, ale być tak blisko tak charakterystycznego punktu i nie walnąć sobie switfoci z GPS-em w ręku - nie uchodzi. W gruncie rzeczy chodzi właśnie o dotarcie do punktu przecięcia. Dlatego możemy się umówić, że jak ktoś nie znajdzie skrzynki, ale pokaże oryginalną (nie photoshopowaną) fotę z GPSem pokazującym 51x23, to również może się czuć, że zaliczył kesza. To jest umowa - na ewentualnych oszukańców nie mam metody, ale takie jest moje podejście do zabawy.
Do skrzynki trafiamy po odmierzeniu z punktu przecięcia azymutu 9.59° i przejściu 298 metrów. Tam powinna być karpa w przydrożnym rowie, a w niej kesz. Spoiler może coś podpowie.
Zatem good luck.
PS. Na miejscu zatknąłem okolicznościowy proporczyk, który i tak pewnie długo nie pożyje, ale satysfakcja była.