W końcówce XIX wieku ziemie w promieniu kilkunastu kilometrów od Bytomia (wówczas Beuthen) obfite były w surowce. Wydobywano tu nie tylko węgiel, ale i dolomit, rudy ołowiu, cynku a nawet srebra. Bogactwo naturalne stawało się bogactwem osób sprawujących pieczę nad tymi terenami.
Rodzina Henckel von Donnersmarck to niezwykle przedsiębiorcza rodzina, która na terenach Pruskich kontrolowała większość dochodowych przedsięwzięć. Ziemie bytomskie wraz z obecnymi Tarnowskimi Górami otrzymali od Habsburgów już w XVII wieku w zamian za umorzenie części zaciągniętych długów. Główną siedzibą rodu był nieistniejący już niestety Pałac w Świerklańcu. Ród ten wywarł ogromny wpływ na śląski przemysł, byli bowiem właścicielami m.in:
Już w XIX wieku zastanawiano się w jaki sposób transportować zarówno urobek kopalń, produkty hutnicze jak i środki finansowe do stolicy Prus - Berlina. W grę wchodził zarówno transport kolejowy jak i drogowy. Obydwa powolne, obarczone ogromnym ryzykiem kradzieży. W głowach możnych Henckel von Donnersmarck powstał nowy pomysł - można wykopać podziemny tunel między Beuthen (Bytomiem) a Berlinem, tunel wyposażony zarówno w tory dla komunikacji kolejowej (coś na wzór dzisiejszego metra), jak również nawet w awaryjne trakty piesze. Donnersmarck'owie w 1856 roku zawiązali spółkę "The Henckel von Donnersmarck - Beuthen Estates Ltd", która zaczęła drążyć podziemne tunele. Według różnych źródeł, do 1939 roku wydrążyła od 50 nawet do 150km tunelu. Rozpoczynał się na terenie obecnego kamieniołomu Blachówka. Przy okazji spółka ta odnalazła bogate złoża dolomitu, eksploatowane do 1990 roku!
Co ciekawe - do dzisiaj zachowały się ślady po dawnym tunelu wraz z fragmentami torów czy prowadnic. Niestety obecnie duża część tunelu znajduje się pod wodą, jednak wyraźnie widać, że po kilkudziesięciu metrach tunel rozwidla się. Jednak wszystkie dalsze jego odnogi są całkowicie zalane wodą.
Jak zdobyć kesza?
Kordy wskazują na wejście do tunelu. Wyposażony w dobrą latarkę musisz zejść aż na dół - gdy tylko możesz - schodź schodami, ponieważ grunt wewnątrz tunelu jest bardzo śliski. Następnie ubierz wodery (polecam polar pod wodery, niezależnie od pory roku) i wymyśl jak przeprawić się przez lodowatą wodę o głębokości ponad 2 metry. Podpowiem tylko, że przejście po konstrukcji jest niemożliwe, ponieważ woda sięga zbyt wysoko. Ja zbudowałem sobie "tratwę" z materiałów zastanych w tunelu, ale nie jest łatwym zadaniem dopłynięcie taką tratwą aż do kesza. Jeśli użyjesz do tego celu małego pontonu - pójdzie Ci o wiele sprawniej, choć uważaj na ściany i żelastwo w wodzie. Gdy dopłyniesz do końca tunelu polecam zerknąć w lewo i na wprost - pod wodę - tam znajduje się dalsza część korytarzy.
PS: Główny bohater tej opowieści jest fikcyjny. Cała reszta jest prawdą.
Ponosisz pełne ryzyko i odpowiedzialność za wszelkiego rodzaju szkody, z uszkodzeniami ciała i śmiercią włącznie. Zdobycie kesza wymaga wejścia do nieużywanej sztolni, użycia latarki, kasku, woderów i pontonu lub wykorzystania chybotliwych materiałów jako tratwy. Osoby nie potrafiące pływać skrzynkę mogą podjąć WYŁĄCZNIE w prawidłowo założonym kapoku (nie w kamizelce asekuracyjnej!). Jeżeli nie zamierzasz, nie chcesz lub nie jesteś w stanie takiej odpowiedzialności i ryzyka podjąć - nie zdobywaj tej skrzynki - wrzuć ją do ignorowanych.
UWAGA!!!
Od dnia 5 maja 2015 r. wprowadzam wymóg:
umieszczenie w logu internetowym zdjęcia zdobywcy w miejscu ukrycia mojego kesza.
Logi bez zdjęcia - będę usuwać.