Pierwszym Iłem-62 odebranym 16 marca 1972 roku przez PLL LOT była maszyna z numerami rejestracyjnymi SP-LAA, której nadano imię Mikołaja Kopernika.
Wraz z zakupem tych samolotów otworzyły się olbrzymie możliwości dla LOT-u. LOT z takiego przedsiębiorstwa zaściankowego po prostu wyszedł w szeroki świat. Przedtem samoloty LOT-u latały tylko po Europie.
Lot
Kapitan Tomasz Smolicz wylądował w Nowym Jorku maszyną z numerami SP-LAA po południu 13 marca 1980 roku. Następnie “Kopernik” przeszedł krótki, rutynowy przegląd techniczny, zatankował paliwo, by po kilku godzinach być gotowym do lotu powrotnego do Warszawy, ale już z inną załogą pod dowództwem kapitana Pawła Lipowczana. 47-letni Lipowczan pracował w PLL LOT od piętnastu lat, w powietrzu spędził 8770 godzin, z czego połowę za sterami Iłów-62.
Samolot miał wystartować do Warszawy około godziny 19:00 czasu lokalnego, jednak na lotnisku JFK panowały koszmarne warunki atmosferyczne – szalejąca nad Nowym Jorkiem śnieżyca spowodowała konieczność odlodzenia samolotu i oczyszczenia pasów startowych. Start nastąpił po ponad dwóch godzinach od czasu planowanego, dokładnie o godzinie 21:16. Niemal do samego końca rejsu wszystko przebiega zgodnie z planem. Lipowczan prowadzi „Kopernika” wzdłuż wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych do granicy z Kanadą, na wysokości Nowej Fundlandii od kontroli obszaru w Gander dostaje tzw. oceanic clearance, czyli zgodę na przelot nad północnym Atlantykiem.
Po nocnym locie nad oceanem świt zastaje załogę „Kopernika” nad Szkocją. Nad Bałtykiem, po minięciu Danii samolot wchodzi w polską strefę powietrzną, o godzinie 10:35 przelatuje nad Darłowem i Grudziądzem, w okolicy Płońska zostaje przejęty przez obszar kontrolny Okęcia, który następnie przekazuje maszynę sekcji podejścia, mającej doprowadzić samolot do lądowania. Nad Warszawą mroźna, ale słoneczna pogoda, widoczność bardzo dobra, wiatr w normie. Po dziewięciu godzinach rutynowego lotu oznaczonego numerem LO007, samolot zbliżał się do lotniska Okęcie na kierunku 15, po wcześniejszej zmianie pasa do lądowania.
Lądowanie
W godzinach porannych dużym utrudnieniem dla pilotów lądujących w Warszawie od północnej strony lotniska jest słońce, które ostro świeci im w oczy i tak już zmęczone wpatrywaniem się w przyrządy w czasie nocnego lotu nad Atlantykiem. Na minutę przed planowanym lądowaniem załoga zgłosiła wieży kontrolnej problem z podwoziem – brakowało sygnalizacji wypuszczenia wózka głównego podwozia, może przepalił się bezpiecznik, żarówka na panelu, a być może podwozie rzeczywiście nie wysunęło się z kadłuba samolotu.
Nie wzbudziło to w pilotach jakiegoś większego zdziwienia, gdyż to była częsta usterka w samolotach radzieckiej produkcji. Na tyle częsta, że wypracowano nawet specjalną procedurę w takich przypadkach – załoga przerywała podejście i przelatywała nad lotniskiem w typowym manewrze go-around. W tym czasie mechanik pokładowy sprawdzał właściwe obwody, bezpieczniki i żarówkę, a ktoś z obsługi wieży przez lornetkę obserwował i potwierdzał przez radio fakt wysunięcia się czy też braku podwozia.
Kontrola zbliżania: - 007, w lewo 5 stopni
Kopernik: - Tak jest, zrozumiałem… Chwileczkę, mamy trudności z sygnalizacją podwozia, przechodzimy na drugi krąg
Kontrola zbliżania: - Zrozumiałem, kurs pasa i 650
Kopernik: - Kurs pasa, 650
Był to ostatni komunikat nadany z kokpitu „Kopernika”, jaki usłyszeli kontrolerzy na Okęciu.
O godzinie 11:13 kontroler na wieży wydał polecenie przejścia z pułapu 250 na 650 metrów. Samolot musi nabrać prędkości, by się wznieść, więc na rozkaz kapitana Lipowczana mechanik pokładowy Jan Łubniewski zwiększył obroty czterech silników Kuźniecow NK-8-4 do pełnej mocy startowej. Obsługa wieży czekała na mającego lecieć z północnego zachodu „Kopernika”, by ocenić sytuację z podwoziem, lecz ich oczom ukazał zupełnie inny widok. - Słup dymu i ognia w kształcie grzyba, który utrzymywał się przez ułamki sekund. Później widziałam tylko kawałki samolotu wirujące w powietrzu - wspomina kontroler ruchu lotniczego, Agata Czachorowska-Grabny.
Katastrofa
O godzinie 11:14:45 „Kopernik” rozbił się 950 metrów przed progiem pasa 15, prawie pół minuty po zwiększeniu mocy silników. Po ścięciu drzewa i kępy krzaków prawym skrzydłem samolot zarył nosem pod kątem 13 stopni w zamarzniętą fosę okalającą wojskowe forty na Okęciu, a odłamujące się stopniowo od kadłuba fragmenty rykoszetem odbijały się od lodu i uderzały w przeciwległy wał fosy, niektóre z nich pokonały odległość nawet dwustu metrów i upadły na terenie fortów. Ogień było widać tylko przez kilka sekund. Samolot nie zapalił się – w zbiornikach nie było już dostatecznie dużo paliwa. „Kopernik” spalił prawie całe paliwo w trasie z Nowego Jorku i został mu tylko zapas nawigacyjny, czyli taka ilość paliwa, która starcza na ewentualne krążenie nad lotniskiem w oczekiwaniu na kolej do lądowania, odlot na lotnisko zapasowe, czy zjechanie z pasa startowego po wylądowaniu i samodzielne podkołowanie pod terminal, czy na parking.
Ofiary katastrofy „Kopernika”
W katastrofie zginęło 77 pasażerów i 10 członków załogi. Na pokładzie byli między innymi Anna Jantar – gwiazda polskiej sceny muzycznej lat 70-tych, amerykański etnomuzykolog Alan Merriam, 22 członków amatorskiej reprezentacji bokserskiej USA oraz szóstka młodych delegatów z warszawskich uczelni, wracająca z obrad Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Nauk Ekonomicznych i Handlowych AIESEC. Na okolicznych drzewach wisiały sukienki, wstążki, strzępy niebieskich i pomarańczowych pontonów z wyposażenia samolotu. Ziemię przykrywały torby, torebki i portfele, wystawiając na pokusę nie tylko tłum gapiów, ale i milicjantów, którzy usuwali ich z miejsca wypadku.
Źródło: Ostatnie 26 sekund „Kopernika” By Alan Ravenhurst (dostęp 20 maja 2014)
Imieniem kapitana Pawła Lipowczana nazwana jest ulica na warszawskim Okęciu (dawniej Rozwojowa przy kinie Lotnik), przecznica al. Krakowskiej.
Teraźniejszość
Do 2013 roku pomnik ofiar popadał w ruinę, zarastał chaszczami. Jednak w 2013 coś się zmieniło: wykarczowano krzaki, postawiono mur na który przeniesiono pamiątkową tablicę a także krzyż z fragmentem poszycia samolotu. Teren jest co jakiś czas koszony, widać że w końcu ktoś się zainteresował tym miejscem.
Miejsce katastrofy znajduje się około 200m od końca ulicy Pawła Lipowiczana przy wjeździe na teren ośrodka poprawczego.
Bramy brak, na ogrodzeniu bardzo stara tabliczka o zakazie wstępu osobom postronnym na teren ośrodka. Miejsce katastrofy znajduje się poza terenem ośrodka i nie powinno być problemu z wejściem.
Skrzynka
To mały pojemnik stosunkowo łatwy do zlokalizowania, znajduje się pod kordami.
W środku loogbook i ołówek, ewentualnie miejsce na mały fant.
Proszę o szczelne zamykanie pojemnika i zachowanie maskowania.
Wrzesień 2014
W miesiącach wrzesień - listopad 2014 nastąpiła renowacja pomnika.
Resztki muru po prawej stronie pomnika rozwalono, przy okazji niszcząc kesza :(
Jako, że mur z prawej był większy i w lepszym stanie jego pozostawiono budując jednocześnie nowe nadbudowy.
Po obydwu bokach pomnika zrobiono schody, w przyszłości mają być wyłożone klinkierem.
Zmiany zaszły też z tyłu: teren wyrównano, na samym pomniku pojawiło się graffiti.