Urodziła się ok. roku 1787 jako Weronika Kiełczewska z Kiełczewa herbu Pomian. Ojcem jej był Józef Kiełczowski z Kiełczewa ur. w 1750r. a matką Salomea Walewska urodzona mniej więcej w tym samym czasie. W roku 1800 wyszła za mąż za Juliana Lamberta Rudolfa Masłowskiego herbu Samson (ród wywodzi się z Masłowic k. Wielunia) i zamieszkała w Mielęcinie, w pięknym, barokowym dworze wybudowanym przez Masłowskich w roku 1784.
Mąż jej urodził się w Mielęcinie w 1783r. Był dziedzicem Mielęcina i Rudnik, w roku 1809 podprefektem powiatu ostrzeszowskiego, w roku 1827 posłem na Sejm Wielki Księstwa Poznańskiego, a w roku 1832 radcą kasy narodowej.
Z tego związku urodziły się dzieci:
1. Hipolit, ur. ok. 1803r, zmarł w roku 1827, dziedzic Mielęcina,
2. Melania, ur. ok. roku 1808, która w roku 1829 wyszła za mąż za Henryka Augusta Ignacego Miączyńskiego z Nowejwsi,
3. Magdalena Józefa ur. 21 stycznia 1809r.
4. Emilia, ur. ok. 1810r. notowana jako chrzestna w latach 1825-1840
5. Lulianna, ur. w roku 1816, zmarła w wieku 3 lat,
6. Tekla, ur. ok. roku 1819, wyszła za mąż ok. 1840r.za Mikołaja Józefa Daniela hr. Colonna-Walewski z Walewic,
7. Antonina, ur. ?, notowana jako chrzestna w roku 1825,
I tu zaczyna się legenda. Jak podają źródła (Teka Dworzaczka, Biblioteka Kórnicka PAN), panny Emilia i Antonina były prawdopodobnie córkami Juliana... W tamtych czasach, w rodzinach szlacheckich było to coś! Hrabina chciała jakoś odkupić swój grzech i wystąpiła do władz kościelnych o pozwolenie na budowę kościoła, który miał stanąć na skrzyżowaniu dróg w Mielęcinie. Pozwolenia nie uzyskała. Chcąc chyba zrobić na złość biskupowi wybudowała w tym miejscu karczmę. Budynek był klasycystyczny, murowany, z piętrowym, dwukolumnowym portykiem. Przetrwał do lat 70-tych XXw kiedy to został rozebrany. A co jest teraz w tym miejscu? Stoi nowy kościół, tak jak to sobie zamierzyła 200 lat wcześniej hrabina Weronika.
Weronika zmarła 22 września 1832 r. w Mielęcinie w wieku ok. 45 lat i została pochowana na wzgórzu, za cmentarzem, w pobliżu wioski. Warto tam zajrzeć, szczególnie wtedy, gdy kwitną bzy lilaki (czyli teraz) i stare robinie akacjowe, które porastają cały zagajnik. Zapach jest wtedy niesamowity. Na wzgórzu w 2008 r. postawiono obelisk upamiętniający właścicielkę Weronikopola. Obecnie miejsce wygląda na zapomniane, jednak obelisk stoi i ma się dobrze.
O skrzynce:
Kesz to tradycyjna mała skrzynka (zakręcany słoik z tworzywa sztucznego). Zawiera na starcie:
- 3 certyfikaty
- loogbook,
- kilka gadżetów na wymianę.
Zapomnieliśmy włożyć ołówek, więc zabierzcie coś do pisania.
Miejsce ukrycia wskazują kordy. Miejsce ukrycia jest dostępne całą dobę.
Należy uważać na jeżyny płożące się po wzgórzu (japonki nie wskazane) i elektrycznego pastucha w okolicy.
Skrzynka została ukryta i jest gotowa do szukania :)