OPIS MIEJSCA:
Miejsce wyjątkowe, bo kto widział cmentarz w środku Puszczy Wkrzańskiej? Lapidarium rodu von Ramin zasługuje na pokazanie innym, więc musi tu być skrzynka.
Wśród wysokich drzew, przy niewielkiej drodze stoją cztery wysokie, polodowcowe głazy z szarego granitu oraz niewysoki nagrobek z różowego sztucznego kamienia. Spoczywa tu ośmiu członków rodziny von Ramin. Napisy są skromne - tylko imiona, nazwiska i daty urodzin. Najstarszy grób, ten z różowego kamienia, kryje szczątki zmarłego w 1844 r. Wilhelma Ramina i jego żony Henrietty -1876. Ostatni pogrzeb odbył się w 1945 r., gdy spoczął tu urodzony w 1911 r. Barnim. Bardzo mnie zainteresowało skąd wzięły się groby w środku lasu, otóż kilkaset metrów dalej do 1945 r. Raminowie mieli swoją siedzibę - Gunice. W pierwszej połowie XIX w. wznieśli tu niewielki klasycystyczny pałac, wokół którego urządzili spory park z kasztanową aleją. Po wojnie gospodarstwa opustoszały i popadły w ruinę, a z posiadłości Raminów pozostała kasztanowa aleja prowadząca do pałacyku, który rozebrano pod koniec lat 60. Po parku nie pozostało śladu, zamienił się w las. Również groby pozapadały się, zarosły. I pewnie by tak było do dziś, na szczęście w 2004 r. zajechał w te strony mieszkający w Wiesbaden wnuk Raminów, starszy pan, który podczas wojny odwiedzał tu dziadków. Gdy zobaczył zapuszczony cmentarz, zapłacił za uporządkowanie terenu i poprawienie napisów na grobach. W ubiegłym roku porządki zrobiło też Nadleśnictwo Trzebież. Teraz cmentarz wygląda pięknie i nastrojowo: pośrodku stoi wysoki drewniany krzyż z daszkiem, kwatery zaznaczono belkami, a dookoła posadzono ozdobne krzewy.
OPIS SKRZYNKI:
Skrzyneczka schowana prawie pod kordami, nie trzeba kopać. W skrzynce znajduje się osiem certyfikatów, logbook i kilka drobiazgów.