Dawno, dawno temu, około X wieku, nie tak bardzo daleko, mieszkał sobie w pewnej osadzie lud spokojny.Uprawiał ziemię, polował i zbierał dary lasu.
Pieczę nad lasem i zwierzyną Leszy trzymał, a że ludzie nie niszczyli lasu i zwierząt daremnie nie zabijali to i Leszy w przyjaźni z ludem żył.
Zdarzyło się razu pewnego, że do wioski złe Licho się przywlekło, garnki tłukły się bez żadnej przyczyny, toporki tępiły, groty od drzewca w strzałach odpadały.
Zaczęli więc ludzie dary Leszemu przynosić i o pomoc prosić. Leszy zrobić nic jednak nie mógł, jako że moc miał jeno zwierząt i lasu bronić. A smutno mu patrzeć było na cierpienie ludu, który za swój uważał.
Biednie się tedy zrobiło i ludek markotniał coraz bardziej, a Licho coraz bardziej się rozzuchwalało. Już nie starczyło biedy ludzi, zaczęły więc cierpieć okoliczne zwierzęta i las. Ptaki padały, drzewa gnić zaczynały a zwierzęta chorować zaczęły.
Rozzłościł się Leszy nie na żarty i związał czar mocny, z samej natury ukuty aby Licho związać co by nieszczęścia przynosić przestało.
„Gdy Licho, w złej wierze, dotknie choćby liścia małego, na sto lat zmienić ma się w to, czego dotykało”.
Tak też się stało i Licho, co drzewo zniszczyć chciało, po chwili w miejscu drzewa stało.
Leszemu jednak mało było takiej zemsty za zło na ludziach i lesie. Zebrał dary wszystkie od ludu przyniesione i złożył je w dziupli powstałej z ust Licha, aby czar na wieczność przypieczętować.
Ostrzegł jednak lud swój, aby nigdy usta Licha puste nie były, gdyż czar wtedy pryśnie i złe Licho powróci…
Po dziś dzień stoi Licho w drzewo zaklęte i w ustach swoich skarb trzyma.
Pamiętaj, jeśli bierzesz coś ze skarbu dla siebie, zostaw też coś dla Licha, aby słowa Leszego się nie sprawdziły…