Skrzynkę założyłem w celu uwiecznienia ważnego dla mnie miejsca.
Wędrując Ligonia ulicą staruszka przypadkiem spotkałem,
Zatrzymał się i spytał czy szczęśliwy jestem
Niezbytnio - odparłem i dziadek zasępił się chwilkę,
pomruczał pod nosem niewiele i rzekł do mnie:
młodzieńcze pogładź Ligonia tu oto siedzącego
po kapelusza rondzie, a szczęście spotka Cię zapewne.
Niewierny zabobonom, gest ten uczyniłem
na pokaz trochę dziadkowi, z łobuzerskiej grzeczości
by odczepił się, by marudzić już przestał.
Gdy od pomnika się odwróciłem staruszka już nie było.
Nie wiem, czy dziadek maczał w tym palce, czy Stasiek Ligoń
czy to zwykły zbieg okoliczności
ale... jest fantastycznie :)
Przy podejmowaniu magnetyka nie zapomnijcie po rondelku
kapelusza Staśka pogłaskać.
Niech i Wam szczęście przyniesie :)