Zainspirowani poniższą historią postanowiliśmy ukryć skrzynkę w okolicach gdzie rozrzucono prochy Katarzyny Włodyczykowej zapraszamy do zabawy i przeczytania autentycznej histori.
Skrzynka ukryta na Borzesze.
UWAGA: Nocą tam straszy!
SKRZYNKA POWĘDROWAŁA Z JASKINI DO GÓRY, BRAK ZMIANY KORDÓW.
Pierwotna relacja o tych wydarzeniach pochodzi z kościelnego archiwum w Czeladzi, które niestety podczas wojny zostało wywiezione przez Niemców. Na tym archiwum najpierw opierał się Marian Kantor-Mirski, a na nim z kolei inni publicyści.
1736 - w wyniku ulewy trwającej 73 dni, miasto nawiedza powódź, zalane zostały wszystkie pola leżące nad Brynicą (dawniej Brana, Brynia), które i tak z natury były terenem mniej lub bardziej podmokłym (tereny obecnie osuszone przez kopalnie). Spowodowało to upadek miasta. Przez dwa lata wywożono kamienie i głazy z ulic i pól. Jedną z osób, którym powódź wyrządziła wielkie szkody był wójt, właściciel zalanych "łąk wójtowskich" (obecnie jest to Park Jordan, a także część Parku Grabek i tereny przyległe).
1740 - ówczesny landwójt Bartłomiej Sojecki namawia burmistrza Wojciecha Żądlińskiego i rajców miejskich Czeladzi do osądzenia o czary swojej sąsiadki, bogatej starej wdowy, Katarzyny Włodyczkowej, mieszkającej na podwalu (obecnie ulica Podwalna). Chociaż w czasie powodzi wody dochodziły w okolice podwala3, jej dom nie ucierpiał i stosunkowo dobrze jej się powodziło. Kat sprowadzony z Wrocławia ściął jej głowę na rynku, przed Ratuszem; następnie spalono jej ciało w okolicach czeladzkiej góry Borzecha (281m n.p.m., w XVIII wieku zwana Górą Borzysza od "borzyszek", sosen karłowatych; obecnie znajduje się przy ulicy Borowej).
1741 - synowie Włodyczkowej odwołali się do komisarskiego siewierskiego sądu biskupiego, który dnia 10 listopada 1741 uniewinnił pośmiertnie Katarzynę. "Komisarz biskupi przede wszystkim zakwestionował prawo sądzenia Katarzyny Włodyczko za czary przez sąd landwójtowski bez zasięgnięcia opinii sądu duchownego. Tylko ten sąd mógł rozstrzygnąć, czy o 'prawdziwe czary' czy tylko o gusła i zabobony chodziło". Landwójta Sojeckiego wtrącono na dwa miesiące do więzienia w Ratuszu i obarczono karą finansową wysokości 60 grzywień. Podobny los spotkał burmistrza Wojciecha Żądlińskiego.
1742 - lud Czeladzi wybiera na burmistrza ówczesnego rajcę miejskiego Józefa Włodyczkę, brata skazanej Włodyczkowej, który przeciw niej zeznawał.
Tu mieszkała
Gdzieś tutaj, na podwalu (obecna ulica Podwalna), mieszkała Katarzyna Włodyczkowa. Należała do bardziej zamożnych mieszkańców Czeladzi, którym powódź nie uczyniła zbyt wielu szkód.
Ruiny starego domu i jeszcze starszego muru obronnego. Być może to tutaj mieszkał landwójt Bartłomiej Sojecki:
Chociaż budynek jest stosunkowo nowy, to jego optymalne umiejscowienie na terenie podwala, jego okazałość i rozmiar parceli, na której stoi - mogą wskazywać, iż najprawdopodobniej jest to miejsce, gdzie dawniej mieszkała zamożna Włodyczkowa (obecnie część ul. Podwalnej 13; GPS: N 50.31770°, E 19.07200°, wys. 286m n.p.m.):
Tu była więziona
Katarzyna Włodyczkowa była więziona w lochach Ratusza, który został zburzony w 1941 roku (GPS: N 50.31841°, E 19.07368°, wys. 266m n.p.m.). Poniżej, fotografia Ratusza w początku XX wieku (fot. Wilhelm Kidawa, ze zbiorów Józefa Łyżwińskiego):
Podczas remontu Rynku w 2007 roku, została zdjęta stara nawierzchnia, i można było dostrzec fragmenty starych oryginalnych murów Ratusza, a także część jego lochów (fot. Robert Zach):
Obecnie miejsce po dawnym Ratuszu zaznaczone jest na płycie charakterystyczną podświetlaną (w nocy) linią:
Tu została zamordowana
Katarzynie Włodyczkowej ścięto głowę na szafocie ustawionym przed Ratuszem, na środku placu od strony północnej (GPS: N 50.318556°, E 19.073700°, wys. 266m n.p.m.). Poniżej fotografia przedstawiająca ten plac w 1914 roku (fot. Wilhelm Kidawa):
Dzisiaj to miejsce wygląda tak:
Tu została spalona
Nie jest znane dokładne miejsce spalenia zwłok... jednakże autor opowieści o Katarzynie Włodyczkowej, pan Józef Paczek (dziedzic Milowic), z jakiś względów kończy swoją relację uwagą o łąkach wójtowskich, na których straszy, u podnóża Góry Borzecha (dawniej ulica Milowicka, obecnie ulica Katowicka, obok Parku Jordana). Być może jest to aluzja do miejsca spalenia i rozsypania prochów Włodyczkowej (z dala od siedzib ludzkich, poza miastem, u podnóża pradawnej pogańskiej góry). Poniżej, szczyt Góry Borzecha (GPS: N 50.30521°, E 19.07811°, wys. 284m n.p.m.) oraz widok na miasto:
Niedoszły pomnik Włodyczkowej
W roku 2008, burmistrz miasta zdecydował się uczcić pamięć niesłusznie skazanej Katarzyny Włodyczkowej i postawić na rogu ulicy 3 Maja i ulicy Będzińskiej pomnik upamiętniający tę kobietę (GPS: N 50.31876°, E 19.07066°, wys. 262m n.p.m.). Pod wpływem nacisku Kościoła katolickiego, władze miasta zdecydowały się jednak postawić w tym miejscu posągi trzech aniołków.
We wrześniu 2010 zdecydowano, że pomnik stanie jednak w Czeladzi, najprawdopodobniej na Zapłociu.
Źródło:http://czarownice.3bird.net/miejsca-czeladz.html