Jeszcze w latach pierwszej wojny światowej i długo potem, przez ulice osiedli górnośląskich toczył się w nocy czarny pojazd, kareta, albo bryczka ciągnięta przez czarne konie, którym ogień buchał z nozdrzy. Kto na nie spojrzał, mógł pożegnać się z życiem. Po drugiej zaś wojnie światowej, co jakiś czas, ale zawsze w dobie rosnących społecznych napięć, w którymś z naszych miast głównymi ulicami przejeżdżała bezgłośnie czarna limuzyna uprowadzając przypadkowych nieostrożnych przechodniów. I ludzie ci znikali bez śladu.
Również w Chorzowie z hurkotem, albo bezgłośnie, toczyła się wspomniana staromodna, upiorna karoca, ciągnięta przez konie o płonących pyskach. A właściwie - co już, o ile znam się na rzeczy, nie zdarza się w żadnym innym mieście - dwa, najwyraźniej różne widmowe pojazdy, a nawet trzy, jeśli uwzględnimy Maciejkowice, gdzie również taki niezwykły pojazd odnotowano...
Przy czym trasy tych zaprzęgów, wytyczone przez niezbadane ludzkim umysłem, okryte mrokiem tajemnicy nakazy wyższych sił, najwyraźniej się na krojcoku (nomen omen) w Chorzowie Starym krzyżowały. Jeden pojazd zdążał od siemianowickiego zomku do cmentarza ewangelickiego w Królewskiej Hucie. Drugi przejeżdżał przez główną ulicę Starego Chorzowa, czyli ulicą Bożogrobców, od dawnego folwarku miechowitów do Placu Piastowskiego.
Źródło: Bożogrobcy i Pudlyrze. Podania i legendy chorzowskie, 1998
Krajcok - centralna część Chorzowa Starego, skrzyżowanie ulic Siemianowickiej, Bożogrobców i Mazurskiej. Znajdują się tutaj liczne sklepy, bank, poczta, punkty usługowe, przystanek oraz Starochorzowski Dom Kultury.
Proszę o odkładanie kesza "od dołu" tam gdzie się go znalazło!