Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
DLA ELI - OP5DF9
Owner: Nannette
Please log in to see the coordinates.
Altitude: 277 m. ASL.
 Region: Poland > śląskie
Cache type: Traditional
Size: Small
Status: Archived
Date hidden: 30-11-2012
Date created: 30-11-2012
Date published: 30-11-2012
Last modification: 16-09-2013
18x Found
1x Not found
10 notes
watchers 0 watchers
4 visitors
14 x rated
Rated as: Excellent
3 x recommended
This cache is recommended by: Agatha, sebastian, złodzieje czasu & Esme
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Cache attributes

Dangerous Cache  One-minute cache  Fixed by magnet  Monumental place 

Please read the Opencaching attributes article.
Description PL

Szedł już którąś godzinę, na szczęście listopadowe niebo nie spieszyło się do wznoszenia słońca, więc ciągle czuł się bezpiecznie. Mógł rozmyślać i analizować wydarzenia ostatnich dni. Skłamał, ale wiedział, że Bóg mu to wybaczy. W jednostce wermachtu, w której służył część wiedziała, że to wymyślił, a inni się nie zorientowali. Już parę tygodni wcześniej wszystko sobie obmyślił, zaczął kuleć, wolniej chodzić, owijać stopy i pojękiwać przy ubieraniu butów. W końcu nadszedł ten dzień. Powiedział, że nie może iść dalej. Oni poszli. Udało się. Po podleczeniu stóp miał dołączyć do najbliższego oddziału. Wiedział, że nigdy tego nie zrobi. Teraz miał jeden cel, jak najszybciej przedostać się do centrum Chorzowa. Tam czekała na niego Ela. Jego Ela. Na Śląsku czuł się już bezpieczny. Nie mógł tylko doprowadzić do tego by jakiś oficer wermachtu chciał go skontrolować, wtedy wydałoby się, że stopy ma zdrowe i jest dezerterem. Zaczynało świtać, za chwilę ruszy patrol z pobliskiego posterunku. Nie chciał spotkać żołnierzy. Żadnych. Myślał tylko o Eli. Po drodze mijał tylko jeden schron. Wiedział, że jest pusty, bo Niemcy zdążyli go wysadzić. Tam musiał przeczekać. Wejście wysadzonego schronu nie było wygodne. Wybrał to najmniej widoczne od drogi, lewe. Niby największe, ale i tak było ciasno. Przeciskał się na plecach. Tuż za nim był spad, musiał być ostrożny. Teraz już tylko parę godzin czekania na zmierzch. Musiał być cierpliwy. Było wilgotno, chłodno, karaluchy i myszy przyglądały się swojemu gościowi. Przez niewielką szczelinę czasami widział przechodniów, wtedy serce mocniej zabiło. Może to Ela? Poczuł ścisk w gardle. Samotność bolała najbardziej. Wodził wzrokiem po ścianach i jak już wydawałoby się, że nic go nie zaskoczy, że zna każdy szczegół pomieszczenia, w którym się znalazł, natknął się na dziwny przedmiot. Pudełeczko, w środku karteczki. Odpakowywał podekscytowany zgrabiałymy palcami. Tylu ich tu było przed nim... Tylu przeczekiwało, czasami chwilę czasami dni całe. Czy wszystkim się udało ? Dopisał się też. Dla Eli.

Log entries: Found 18x Not found 1x Note 10x All entries