Legenda
W dawnych czasach, gdy wokół tutejszych terenów nie było jeszcze rozwiniętych zabudowań, widoczne na zdjęciu drzewo pełniło nietypową funkcję. Stało się obiektem kultu małego kościoła (teraz nazwalibyśmy go sektą), założonego przez jednego z gdańskich rzemieślników. Było to małe zgrupowanie, a sami członkowie doskonale maskowali swoją przynależność.
"Sekta" spośród ludności Gdańska wybierała osoby, które uważała za grzeszników. Grzeszników według ich osądu - dodajmy. A więc odbywał się swojego rodzaju samosąd, zaś grzesznicy byli nocą porywani z własnych domów bądź napadani podczas wieczornych spacerów. Nie torturowano ich, ani nie przetrzymywano (poza pojedynczymi aktami gwałtów na kobietach - co według "dogmatów" stowarzyszenia miało uśmierzyć ich późniejszy ból - dziwne, prawda?). Kierowano się do lasu, pod "drzewo grzeszników", gdzie winowajcy najpierw kazano się wyspowiadać, a następnie rozbijano mu głowę o kamień leżący przy drzewie.
Grzesznika nagiego wieszano następnie na owym drzewie. Gdy wisiał (najczęściej do świtu), mordercy odmawiali sobie tylko znane modlitwy. Ciało zdejmowano rankiem i grzebano nieopodal. Co ciekawe - i tajemnicze - nigdy nie znaleziono tutaj żadnych ludzkich szczątków.
Drzewo za każdym razem robiło się ciemniejsze, bardziej powyginane, łysiało, pojawiły się na nim dziwne narośle. Sekta potrafiła wytłumaczyć to zjawisko. Drzewo nie mogło znieść "ciężaru grzechów" mordowanych grzeszników. Informacji o działalności sekty nigdy nie odnaleziono, kamień także nie ma żadnych widocznych śladów.
EDIT: Drzewo Grzeszników to Kasztanowiec, który w okresie od maja do czerwca kwitnie. Co dziwne i istotne dla legendy, kwitnie, ale nie wydaje owoców. Nigdy nie znaleziono pod nim ani jednego kasztana... Czy nie wydaje się Wam to dziwne?
Skrzynka
Schowana kilka metrów od drzewa, pod schodami prowadzących na szczyt "schronu" lub pozostałości po jakiejś zabudowie. Łatwa do znalezienia. Brak certyfikatu.