Spokojny, jesienny wieczór. Mój dziadek wraz ze swoim kolegą grają w szachy, podczas gdy moje drugie ja myśli o niebieskich migdałach skacząc po kanałach telewizyjnych. Partyjka przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych. Wtem kolega dziadka poprosił o sprawdzenie w telegazecie numerków totolotka. No więc czytam: "trzydzieści jeden, piętnaście, dwadzieścia pięć, dwadzieścia cztery..." i nie zdążyłam więcej przeczytać, bo dziadek zerwał się z krzesła, pobiegł do kuchni i podziękował za przypomnienie o zażyciu leków. Jego kolega roześmiał się i skomentował to zdaniem "trafiłem czwórkę!", po czym uśmiechnął się, podziękował za partyjkę, wziął szachownicę pod pachę i poszedł do domu. Osłupiałam. Dziadek spojrzał na mnie, wziął do ręki najstarszy długopis, jaki miał, po czym wypisał na kartce liczby:
35, 31, 11, 13, 25, 34,
33, 43, 45, 31, 11, 44,
45, 35, 34, 31, 43, 25,
24, 15, 22, 34, X, Y,
34, 42, 31, 54, A, B.
i powiedział "następnym razem kup 4 zakłady totolotka i skreśl te liczby, a w miejsce X i Y oraz A i B wstaw takie, które uważasz za słuszne". No i wstawiłam 6, 8, 10 i 4 :)
Jakaś podpowiedź? No przecież sama nie wiem, o co chodzi :)
Ma to związek z szachami, ale to chyba wiecie :)
No i nic, co napisałam wcześniej nie jest tym, czym się wydaje :)
Współrzędne jak najbardziej nieprawdziwe :)